11 hacków na produktywność

11 hacków na produktywność

Wiele osób ma problem z byciem produktywnym – dzień zaczyna się od przeglądania social mediów, a zanim się obejrzysz, minęły trzy godziny. Miałeś przecież nagrywać kurs, pisać książkę, podbijać świat.

W 234. odcinku Podcastu Internetowych Sprzedawców podzielę się 11 sprawdzonymi hackami na produktywność, które przyniosły mi one ogromne zmiany w życiu. Część z nich jest bardzo konkretna, więc możesz zacząć je wdrażać od razu. 

Doceniaj siłę dwóch godzin

Wiele osób myśli, że potencjał – tę życiową i biznesową potęgę – buduje się, pracując 16 godzin dziennie. A mało kto docenia to, że jeśli naprawdę przepracujesz dwie konkretne godziny w koncentracji i skupieniu, da ci to znacznie więcej. Nie mówię o pójściu do biura i spędzeniu tam 16 godzin, z czego większość to pogaduszki, picie kawy, patrzenie w sufit, przeglądanie social mediów, bezsensowne rozmowy i spotkania.

Ja mam swoje rytuały: codziennie godzinę piszę książkę, codziennie godzinę poświęcam na coś konkretnego. Małe kroki, powtarzane 200–300 razy, budują prawdziwą potęgę. Doceń siłę dwóch godzin. Zadaj sobie pytanie: Co możesz zrobić w te dwie godziny? Możesz je zmarnować na TikToku albo nagrać połowę kursu, napisać 10 stron książki, ogarnąć webinar. Jak powtórzysz to kilkanaście razy, może w końcu zrobisz sobie zdjęcie z własną książką w Empiku.

Zastanów się: jeśli przez rok czy dwa będziesz codziennie spędzać kilka godzin na telefonie, to jakie postępy zrobisz? Czy zrobisz postępy w języku, napisaniu książki, założeniu firmy, nagraniu kursu, zorganizowaniu webinaru? Możesz równie dobrze stracić kilka lat, tkwiąc w miejscu – i co gorsza, ogłupiając się przy tym.

Są badania, które pokazują, że nadmierne korzystanie z social mediów dosłownie uwstecznia nasz mózg. Świat staje się coraz głupszy i jeżeli nie przestaniesz siedzieć na telefonie, to też staniesz się częścią zombie. Ale możesz to odwrócić. Zamień telefon na książkę. Zamień dwie godziny scrollowania na dwie godziny tworzenia. Wkładaj coś do tego świata. Daj coś od siebie. Będziesz miał satysfakcję i przewagę nad tymi, którzy niszczą sobie mózg. 

Sprawdź sobie zakładkę Czas przed ekranem na iPhonie. Tam leży grób Twoich marzeń. Bo zamiast podróżować po świecie – podróżujesz kciukiem po ekranie. Nie obiecuj mi, że będziesz pracować 10 godzin dziennie. Ja wolę, żebyś codziennie poświęcił dwie godziny na coś konkretnego. I wtedy naprawdę ruszysz z miejsca.

Dlaczego warto wstawać bez budzika?

Druga niesamowita kwestia to sen, a konkretnie wstawanie bez budzika. Moje poczucie bogactwa – to, że czuję się szczęśliwy, spokojny, spełniony – wynika między innymi z tej jednej prostej rzeczy, z której wiele osób się śmieje albo nie widzi w niej nic fajnego. 

Możesz pokazać Porsche, Lamborghini i powiedzieć: To jest bogactwo. Dla mnie bogactwem jest to, że mogę wstawać bez budzika. To jedna z najpiękniejszych rzeczy. Bo wiem, jak wygląda życie, kiedy budzik dzwoni o 6:00 rano, a Ty nie chcesz wstać, ale musisz. 

Wstawanie bez budzika, czyli wstawanie wtedy, kiedy Twój organizm naprawdę się wyśpi, zmienia wszystko. Zmienia to, jak wyglądasz, jak jesz, jak trawisz, jak ćwiczysz, jak myślisz, jak się regenerujesz. 

Kiedy byłem młodszy, interesowało mnie podejście, żeby jak najwięcej pracować i zarywać noce. Byłem takim fighterem. Z czasem zrozumiałem, że to tak naprawdę droga donikąd. Dobry sen daje prawdziwą regenerację. Jeżeli się nie wysypiasz, to źle wyglądasz, masz nadwagę, gorzej myślisz, masz słabszy refleks. Testowałem to. Zauważyłem, że kiedy się nie wyśpię, boli mnie głowa, jestem zmęczony po webinarze, to mam całkowicie inne wyniki w Duolingo – spada mi koncentracja i szybkość reakcji.

Jeżeli chcesz być produktywny, to się wyśpij. Jeżeli połączysz czas zainwestowany w spanie z dwiema konkretnie przepracowanymi godzinami, będziesz miał dużo lepsze wyniki, niż gdybyś zarywał noce i pracował po 16 godzin dziennie. Testowałem oba podejścia i uważam, że wyspanie się oraz praca w koncentracji przez dwie godziny są dużo lepsze niż udawanie chojraka, który siedzi całe dnie przy biurku, chodzi blady i mówi: Słuchajcie, zapracowuję się dla was. Wtedy masz kiepskie efekty, jesteś wrakiem, a Twoja robota nie posuwa się do przodu.

Ćwiczenia a produktywność – co daje regularny ruch?

To jest bardzo niedoceniana rzecz. Produktywność bierze się z ruchu, z ćwiczeń. Możesz zacząć od spacerów – ja na przykład ćwiczę crossfit. Jeżeli zrobisz bardzo intensywny trening, przebiegniesz 30–40 minut, Twój mózg niesamowicie się dotleni.

Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu nie trenowałem systematycznie. Nagrywałem jakiś kurs i choć wiedziałem, o czym chcę mówić, to fizycznie czułem się źle. Miałem alergie i zadyszki. Samo nagranie kursu było wtedy dla mnie czymś bardzo trudnym. Dopiero kiedy wprowadziłem do swojego życia regularny ruch, odstawiłem alkohol, zacząłem się lepiej odżywiać – wszystko zaczęło się zmieniać. 

Ciało jest niesamowicie powiązane z naszym umysłem. Nie da się wyszlifować umysłu i być produktywnym, jeśli nie zadbasz o sen, jedzenie i swoje ciało. 

Czytaj książki podczas rutynowych czynności 

Wiele osób nie czyta książek, bo mają wymówkę, że nie mają czasu. Myślą, że jak już siadamy do książki, to trzeba przeczytać od razu sto stron. A prawda jest taka, że nawet jedna czy dwie strony dziennie mogą dać Ci zaskakująco dużo.

Ja na przykład czytam wtedy, kiedy myję zęby – nudna czynność, trwająca dwie–trzy minuty. Dlatego stojąc przy umywalce, biorę z półki jakąkolwiek książkę i czytam. Nie lubię wstępów, więc łapię jakieś fragmenty i czasem trafiam na fajne smaczki. Oczywiście możesz czytać więcej, ale chodzi o to, żeby wykorzystać te mikro momenty – mycie zębów, słuchanie audiobooka podczas odkurzania – i wtedy zobaczysz, jakie postępy możesz zrobić.

Znajdź to, co naprawdę Cię napędza

Kiedy zacząłem uczyć się hiszpańskiego, czułem się jak idiota. Zastanawiałem się, jak to możliwe, że niczego nie rozumiem? Wydawało mi się, że ten język będzie prosty, łatwy i przyjemny, ale wcale tak nie było. 

Zacząłem więc szukać sposobów, jak uczyć się szybciej, efektywniej i z większą przyjemnością. Między innymi zapisałem się na CrossFit – po hiszpańsku, żeby się osłuchiwać i mieć okazję do mówienia. Ucząc się języka, rozmawiam z ludźmi – wtrącam się, próbuję coś powiedzieć, a oni mi pomagają. Nie miałem bariery mówienia, ale wciąż szukałem, jak to zhakować, żeby uczyć się szybciej i żeby mózg nie wiedział, że to nauka.

I wtedy odkryłem Duolingo. To nie jest tak, że samo Duolingo nauczy Cię języka. Mam prywatne lekcje z fantastycznym nauczycielem Adamem. Duolingo dało mi przyspieszenie, bo zrozumiałem, że napędza mnie rywalizacja – i właśnie za to uwielbiam CrossFit.

Dokładnie to samo zadziałało na Duolingo. Robiłem lekcje tylko po to, żeby zdobywać kolejne rangi. Widziałem, że ktoś inny mnie wyprzedza, więc nabijałem punkty, żeby nie wypaść z ligi. Przez przypadek – przez tę rywalizację – uczyłem się więcej. To są momenty, w których trochę oszukujesz swój mózg i jednocześnie odkrywasz, co naprawdę jest Twoim paliwem. Ja po latach zrozumiałem, że jednym z moich paliw jest właśnie rywalizacja.

Już w podstawówce, kiedy grałem w piłkę, nikt nie chciał ze mną grać, bo byłem zbyt waleczny. Mówili: Beznadziejnie grasz, ale jesteś najlepszy na obronie, bo wszystkich kopiesz. I ja to w sobie wykorzystuję. To część mojej osobowości. Szukaj czegoś, co będzie Twoim paliwem. Zadaj sobie pytanie: Co mnie tak naprawdę napędza? Nie rób nic na siłę. To jest właśnie ta technika Aikido – zamiast się do czegoś zmuszać, szukaj czegoś, co pozwoli Ci płynąć z prądem.

Dlaczego powinieneś wyłączyć powiadomienia w telefonie?

Wyłącz powiadomienia w telefonie. Wiem, że to rada, która pojawia się niemal w każdej książce o zarządzaniu czasem. Ja sam mam wszystkie powiadomienia wyłączone. Co ciekawe, mój umysł uznał za normalne to, że każdy ma wyłączone powiadomienia.

Kiedy spotykam się z ludźmi, zauważam, że wiele osób nadal dostaje powiadomienia o takich rzeczach, jak to, że ktoś polubił ich post na Instagramie. I wtedy myślę sobie: Jak to możliwe, że tacy ludzie jeszcze istnieją?

Dlaczego nie powinieneś mieć powiadomień? Bo to tak, jakbyś chciał zostać milionerem, a jednocześnie mówił: Tu są moje pieniądze, jak ktoś chce, niech sobie bierze. Twój czas to Twoja najcenniejsza waluta – cenniejsza nawet niż pieniądze. 

Jeżeli piszesz książkę i dostajesz powiadomienie, że ktoś polajkował Twoje zdjęcie, to ta osoba właśnie zabrała Ci minutę. Zepsuła Ci pisanie książki, wybiła z rytmu, okradła Cię z pieniędzy, które mógłbyś zarobić, pisząc. 

Ja sam nie odbieram telefonów. Nie rozmawiam z klientami, którzy mówią na przykład: Mirku, pogadajmy 15 minut, to może kupię kurs. Wtedy odpowiadam: Od tego jest pracownik. Ze mną rozmawia się tylko w ramach płatnej konsultacji. U mnie nie ma rozmów z Mirosławem Skwarkiem – jest konsultacja płatna. Jeśli ktoś chce mieć mój czas, musi go kupić.

Podsumowując: zero powiadomień, zero telefonów. To Ty decydujesz o swoim czasie.

Zamień telewizor na książkę

Zamień telewizor lub laptopa na drewnianą podstawkę do książek. Zamiast oglądać YouTube’a przy jedzeniu, postaw książkę i przeczytaj, chociaż 10 stron. Ta podstawka zainspirowała mnie do tego, że naprawdę można sięgać po książki częściej, nawet w przerwach. Gdybym miał porównać oglądanie filmu do przeczytania książki, to książka jest totalnym paliwem atomowym.

W świecie, gdzie królują rolki, TikToki, gdzie pełno jest ogłupiających treści i szerzy się bzdury, książka daje coś zupełnie innego. Najgorsze jest to, że wiele osób wierzy w te brednie tylko dlatego, że są podane w atrakcyjnej formie. Ludzie przestali czytać, nie potrafią już zagłębiać się w tematy. 

Do tego dochodzą rosyjskie trolle, które świetnie skłóciły naród. Ostatnio Natalia Niemen wrzuciła screeny z komentarzami hejterów, pisząc, że tak trzeba z nimi postępować. A nie wiedziała, że nawet 60% tych komentarzy mogło być dziełem rosyjskich trolli. Taki troll nie ma swojego zdjęcia – używa AI albo kradzionego zdjęcia z podpisem „Grażyna Kowalska” i hejtuje pod każdym postem. Wtedy zaczyna nam się wydawać, że Polacy się nienawidzą. A skoro mamy takie wrażenie, to zaczynamy nienawidzić się jeszcze bardziej.

Teraz pomyśl sobie: Co się stanie, jeśli odsuniesz od siebie całe to pranie mózgu, a zamiast tego sięgniesz po wartościową książkę napisaną przez naukowca, który naprawdę zgłębił dany temat? Pomyśl, jak ogromny zysk da Ci to dla produktywności i dla zrozumienia świata.

Zwiększ efektywność dzięki blokowaniu zadań

Ósmy trik to blokowanie zadań. Nagrywając podcasty, staram się za jednym razem nagrać dwa–trzy odcinki. Gdy nagrywam na YouTube’a, robię podobnie – zazwyczaj kilka odcinków pod rząd. 

Dlaczego? Bo samo przygotowanie – ustawienie światła, sprzętu, zebranie się do działania – zajmuje czas. Jeśli jednorazowo poświęcę 10–20 minut na przygotowanie, to lepiej, żeby ten czas rozłożył się na kilka nagrań, a nie tylko jedno. Jeśli za każdym razem miałbym ustawiać wszystko od nowa, to np. 10 minut razy cztery odcinki daje już 40 minut straty, zamiast tylko 10.

Dlatego robienie pewnych rzeczy na raz, jak np. nagranie 30 tiktoków, a potem wysłanie ich komuś do montażu i zapłacenie za publikację – jest o wiele bardziej efektywne niż codzienne nagrywanie jednego tiktoka. 

Technika muśnięcia – prosty sposób na szybkie działanie

Dziewiąty trik to tak zwana technika muśnięcia. Chodzi o to, że jeśli jakiś produkt w sklepie internetowym jest tak umieszczony, że ludzie mogą go dotknąć, to zwiększa się prawdopodobieństwo, że go kupią. 

Jak to się ma do produktywności? Jeśli chcesz nagrywać kursy, ale za każdym razem musisz wyciągać statyw, ustawiać kamerę, przygotowywać oświetlenie, to dla twojego mózgu jest to zbyt duży wysiłek i będzie szukał wymówek, żeby tego nie robić. Jeśli natomiast masz wszystko gotowe, kamera stoi w jednym miejscu i wystarczy tylko ją włączyć, to jesteś w stanie zrobić to szybciej.

Na przykład ja mam swój handpan w salonie – to instrument perkusyjno-melodyczny. Dzięki temu, że stoi w łatwo dostępnym miejscu, mogę do niego podejść i zagrać. Gdyby jednak był schowany, na pewno nie miałbym ochoty za każdym razem go wyciągać. Dlatego stwórz sobie jak najprostsze i najwygodniejsze warunki do robienia tego, co musisz robić, żeby zarabiać pieniądze.

Znajdź wspólnika – w dyscyplinie siła

Znajdź sobie wspólnika. Może to być partner do biegania, do robienia biznesu albo po prostu ktoś, za kogo będziesz odpowiedzialny. Jeśli nie potrafisz być w pełni odpowiedzialny przed samym sobą, zawsze znajdziesz wymówkę: W tym miesiącu jeszcze nie nagram kursu, bo potrzebuję lepszej kamery, Jeszcze chwilę poczekam, bo na etacie jest mi w miarę dobrze. 

Jeśli jednak zaprosisz kogoś do współpracy i powiesz: Chciałbym robić z tobą kursy – ty zajmiesz się stroną techniczną, ja nagram materiały – wejdźmy w spółkę, to nagle masz z tyłu głowy, że ta osoba coś przygotowuje i w pewien sposób jest od Ciebie zależna. Bierzesz za nią odpowiedzialność. Podobnie, gdy masz pracownika – inaczej działasz, bo wiesz, że musisz coś dowieźć, nawet gdy Ci się nie chce.

Jeśli brakuje Ci dyscypliny, stwórz warunki, w których ta dyscyplina się pojawi. Zrób coś niewygodnego, niekomfortowego. Wielu ludzi unika wspólników, bo „poradzą sobie sami”. Ale gdy umawiasz się z kimś na bieganie, trudniej Ci odpuścić. Łatwiej oszukać samego siebie niż zawieść kogoś innego.

Skup się na tym, co naprawdę ma znaczenie

Ostatnia, najważniejsza rzecz – skoncentruj się maksymalnie na tym, co masz robić. Na czym polega koncentracja? Na skupieniu się tylko na tym, co najważniejsze w twoim biznesie i życiu. A to oznacza jedno: wyrzucenie z codzienności wszystkiego, co Ci nie służy.

Jeśli chcesz być świetny w nagrywaniu kursów albo budować silną markę osobistą, musisz jasno określić swoją rolę. Gotowanie obiadów, sprzątanie, wożenie dzieci, robienie zakupów – to wszystko są czynności, które nie zrobią z ciebie eksperta od nagrywania rolek. 

My na przykład gotujemy bardzo prosto, nie robimy skomplikowanych obiadów. Słyszałem kiedyś znajomych, którzy mówili: Po pracy muszę wymyślić, co ugotować na obiad, później na kolację, a do tego jeszcze dzieci zawieźć. I okazuje się, że ta osoba żyje tylko tym, co musi zrobić: pracą, gotowaniem, praniem. Staje się machiną, która żyje po to, by pracować, zarobić, przeżyć… i tak w kółko. Pytanie brzmi: Jaki ma to sens?

Większość ludzi jest „trochę od wszystkiego”: trochę gotują, trochę sprzątają, trochę pracują, trochę wychowują dzieci. Ale kluczem do ponadprzeciętnych wyników jest skoncentrowanie się na tym, w czym się specjalizujesz. Ja nagrałem ponad 90 kursów, ponad 200 webinarów w jeden rok, ponad 230 podcastów, bo skupiłem się na prostych rzeczach.  

Gotuję proste dania, nie buduję wielkich willi, które potem trzeba sprzątać, bo to nie ma sensu. Nie kupuję rzeczy, o które musiałbym dbać. Skupiam się na kilku czynnościach w moim życiu, a resztę wyrzucam. Ubrania mam podobne, żeby nie tracić czasu na zastanawianie się, co na siebie włożyć.

Stawiam na minimalizm i maksymalne skupienie na tym, co rozwija mój potencjał i buduje moją przyszłość. Całą resztę – rzeczy, które nic mi nie dają – po prostu wyrzucam. To trudna decyzja, by zrezygnować z tego, co robi większość ludzi, ale ja nie jestem jak wszyscy. Mam swoją drogę. Sam sobie określiłem, co chcę robić i na tym się koncentruję.

Zadaj sobie pytanie: Jakie czynności zabierają ci najwięcej czasu? A także: Czy twoim celem jest bycie kucharzem, czy sprzątaczką? To brutalne pytania, ale dobrze wiesz, że rozpraszanie się na takie drobiazgi utrudnia Ci skupienie się na tym, co naprawdę ma znaczenie.


Kolejne, ciekawe artykuły

Zostaw komentarz

Twój komentarz

Twoje imię
Adres strony (opcjonalnie)