Tim Grover to postać, którą odkryłem przypadkowo, bo przez podcast Zen Jaskiniowca, którego często słucham. Tim Grover jest mentorem m.in. Michaela Jordana i Kobe’go Bryanta. Mimo że koszykówka to nie mój świat i wiem o niej tyle, co o hokeju na lodzie, czyli prawie nic, to jednak filozofia Grovera przyciągnęła moją uwagę. Chociaż bardziej w kwestii pracy nad sobą niż samych sportowych aspektów. I to właśnie o tym chciałbym opowiedzieć – o zasadach, które sprawiają, że przestajesz być marzycielem, który nic nie robi, a stajesz się osobą, która działa i osiąga konkretne cele.
Nie jestem fanem robienia z Grovera jakiegoś guru, przed którym należy klękać. Jasne, kupiłem jego książki – Wygrana i Nieustępliwy, wydane przez Marcina Osmana – ale traktuję je raczej jako potwierdzenie tego, co już sam odkryłem przez lata prób i błędów. Jego podejście to nie jest jakiś tajemny sposób na sukces. To raczej skutecznie opakowane, konkretne prawdy, które każdy, kto chce coś w życiu osiągnąć, po prostu musi zrozumieć. I to jest właśnie siła Tima Grovera – jak Alex Moss, potrafi w kilku słowach uchwycić istotę rzeczy.
Zebrałem więc kilka cytatów, które uważam za wartościowe. Nie twierdzę, że są one najważniejsze w całej jego twórczości, ale to te, które szczególnie ze mną rezonują. I wierzę, że mogą też pomóc Tobie. Czasem jedno zdanie, jak np. „za wszystko zapłacisz cenę”, jest bardziej wartościowe niż przeczytanie dwudziestu nijakich książek o rozwoju osobistym. Bo to właśnie te krótkie, mocne myśli mogą być paliwem, które napędzi Cię do działania. Wielu ludzi pisze do mnie, że kiedy mają gorszy moment, włączają mój podcast i to ich napędza. Sam też tak mam – słucham głównie podcastu Zen Jaskiniowca, bo siedzi mi on niesamowicie. Uważam, że ważne jest, by nie rozpraszać się na setki różnych źródeł. Uczenie się od stu różnych mentorów może skończyć się jednym – bałaganem w głowie. Możesz wiedzieć dużo o wielu rzeczach, ale spojrzysz na swoje konto bankowe i zobaczysz rozczarowanie. Lepiej jest skoncentrować się na jednym kierunku, działać konsekwentnie i osiągać konkretne rezultaty. To przynosi prawdziwe efekty.
Wymagaj od siebie więcej niż wymagają od Ciebie inni
Jedna z najważniejszych zasad, którą wyciągnąłem od Tima Grovera jest to, że musisz wymagać od siebie więcej, niż wymagają od Ciebie inni. Wielu ludzi przestaje się rozwijać, bo osiągają pewien poziom i przestają od siebie wymagać – w końcu otoczenie już tego nie oczekuje. Jednak jeśli chcesz coś osiągnąć, nie możesz zasypywać swoich braków tylko po to, by poczuć się komfortowo. Sam to zauważyłem u siebie.
Pamiętam czasy, kiedy zarabianie pieniędzy nie było dla mnie priorytetem. Byłem takim rockowym hipisem, zupełnie lekceważyłem finanse. Nie myślałem o nich, dopóki nie założyłem rodziny. Wtedy zaczęło mi brakować pieniędzy, a to sprawiało, że czułem się źle, wręcz jak życiowy przegrany. Ten brak wywoływał frustrację, bo nie mogłem zapewnić sobie i rodzinie tego, czego chciałem. To właśnie zmusiło mnie do działania i szukania rozwiązań. W końcu doszedłem do momentu, w którym miałem pieniądze, mogłem sobie pozwolić na rzeczy, o których marzyłem. Z czasem jednak zacząłem rozumieć, że to nie materialne dobra są celem, bo mam wszystko, czego potrzebuję. Pieniądze stały się dla mnie jedynie narzędziem do realizacji celów i zabezpieczenia przyszłości.
Ale wracając do sedna – to ciągłe wymaganie od siebie jest kluczowe. Kiedy przestajesz, stajesz w miejscu. To jak z najlepszymi sportowcami, z którymi pracował Grover. Po wygraniu mistrzostwa nie myśleli o świętowaniu, tylko pytali: O której jutro widzimy się na siłowni? Całkowite skupienie na zadaniu, a nie na blasku reflektorów. To wymaga specyficznego podejścia, bo albo jesteś zadaniowy i robisz to, co trzeba, albo dajesz się ponieść emocjom. Nie ma nic pomiędzy.
W moim przypadku to jak z alkoholem – od lat go nie piję i zrozumiałem, że nie istnieje coś takiego jak „trochę bezpiecznego picia”. Albo pijesz, albo nie. Tak samo jest z działaniem. Nie można „trochę” się poddawać emocjom. Jeżeli chcesz osiągnąć swoje cele, musisz działać pomimo wszystkiego, co dzieje się wokół Ciebie. Nie da się ciągle wymyślać wymówek – że coś się stało, pies zachorował, masz problemy rodzinne. Zawsze coś będzie stało na drodze, ale to nie powinno powstrzymywać Cię od wykonania zadania. W końcu inni przestaną od Ciebie wymagać. Jeśli będziesz się opierać tylko na ich oczekiwaniach, nigdy nie osiągniesz pełnej kontroli nad swoimi postępami. To Ty musisz podnosić sobie poprzeczkę, niezależnie od tego, co robią inni.
Naucz się radzić sobie z porażkami
Druga ważna zasada, którą chcę się z Tobą podzielić, to sposób, w jaki przechodzisz od porażki do porażki. I wiem, że to może brzmieć jak taki typowy coachingowy frazes – Naucz się radzić sobie z porażkami. Ludzie często o tym słyszą, ale w praktyce zupełnie tego nie stosują. Co tydzień spotykam się na różnych mastermindach i widzę, jak wiele osób, mimo że to mówię, nadal paraliżuje lęk przed porażką. Ludzie nie działają, bo boją się porażki, więc choć mają świetne cele, plany i przeczytali wszystkie książki motywacyjne, to nie ruszają z miejsca. A wszystko dlatego, że nie potrafią poradzić sobie z lękiem.
Dlatego, zanim zaczniesz myśleć o sukcesie, musisz nauczyć się radzić sobie z porażką. Mnie pomaga to, że po prostu lekceważę porażki. Przechodzę od jednej do drugiej, od sukcesu do sukcesu i wykonuję swoje zadania, nie zwracając większej uwagi na niepowodzenia. Wiesz, co mi pomaga? Perspektywa. Patrzę na to z punktu widzenia człowieka pierwotnego. Nasze geny mają miliony lat historii – od Homo sapiens po Neandertalczyków. A my, w najlepszym wypadku, przeżyjemy 75 lat. Jak więc możesz myśleć, że Twoja porażka ma jakiekolwiek znaczenie w takiej skali czasu? Twoje niepowodzenia, podobnie jak sukcesy, są naprawdę nieistotne. To po prostu część gry, którą musisz przejść. Lekceważ to. Nie ekscytuj się ani swoimi porażkami, ani zwycięstwami, bo dla większości ludzi to, co dla Ciebie wydaje się dramatyczne, jest niczym. Wiesz, jak ktoś usłyszy o Twoim sukcesie albo porażce, to najczęściej nawet się tym nie przejmie. Ludzie mają własne życie i patrzą na takie rzeczy z dystansem. A Ty możesz się tylko niepotrzebnie nakręcać.
Nauka radzenia sobie z porażkami to po prostu element życia. Kiedy byłem młodszy i grałem na gitarze, zanim nauczyłem się grać solówki, musiałem powtórzyć je setki razy, za każdym razem popełniając błędy. Ale to było naturalne – tak się uczyłem. Potem, w dorosłym życiu, wszedłem w świat ambitnych ludzi, przedsiębiorców, którzy dosłownie rozpaczali nad swoimi porażkami. Nie mogłem zrozumieć, o co im chodzi. Zamiast po prostu robić dalej swoje, oni tracili czas na dramatyzowanie. Dlatego powiem to jasno – porażka to po prostu część Twojej drogi. Musisz nauczyć się z nią żyć i przestać traktować ją jak coś wyjątkowego.
Większość rzeczy jest naprawdę prosta
Trzecia zasada, o której chcę Ci powiedzieć, to to, że większość rzeczy, takich jak zarabianie dużych pieniędzy, jest naprawdę prosta. Ludzie często komplikują sprawy, myśląc, że potrzebują jakichś zaawansowanych strategii, kiedy w rzeczywistości to prosty schemat prowadzi do sukcesu. Mój własny schemat zarabiania pieniędzy przez 15 lat to przykład na to, jak działa prostota. Co robię? Zbieram ludzi na listę mailingową, głównie za pomocą płatnej reklamy. Następnie zapraszam ich na darmowy webinar albo pięciodniowe wyzwanie, które regularnie prowadzę, praktycznie co tydzień. Na tym webinarze oferuję część wiedzy za darmo, a później mówię: „Chcesz więcej? Kup mój kurs”. Ludzie kupują, ja zarabiam, płacę podatki, inwestuję w nieruchomości i żyję spokojnie w Hiszpanii. I tak to działa od lat – prosty, powtarzalny schemat.
Największy problem z większością ludzi polega na tym, że komplikują sobie życie, myśląc, że sukces musi być czymś skomplikowanym. Ronaldo powiedział to samo: Chcecie być mną? Proszę bardzo, oto mapa: wstań rano, trenuj, pracuj ciężko. I tak przez 20 lat. To wszystko. Nie ma tu żadnej magii ani sekretów, po prostu pracuj więcej niż inni, działaj, a sukces przyjdzie. Problem jest taki, że ludzie nie chcą działać. Wszyscy wolą rozmawiać o rozwoju, czytać książki o sukcesie, kupować kursy, ale nie chcą stawić czoła ryzyku porażki. Lepiej opowiadać o ścieżce rozwoju osobistego, udawać, że się rozwijasz, niż faktycznie działać. Bo rozwój to nie czytanie o milionerach, ale faktyczne działanie. Rozwój to wzrost Twojego konta bankowego, Twojej siły mentalnej i tego, kim jesteś jako osoba. Tymczasem czytanie o rozwoju to zwykła rozrywka, odpoczynek. To nie prowadzi do realnych postępów. Ludzie robią wszystko, by uniknąć stanięcia twarzą w twarz z porażką. Dlatego wymyślają sobie wymówki, komplikują schematy, kupują kolejne książki, zamiast po prostu działać. Już wiesz, co musisz zrobić, ale szukasz wymówek, by tego nie robić, bo boisz się porażki i tego, co powiedzą inni.
Nie ma świętowania – zawsze jest coś do poprawienia
Czwarta rzecz, którą chciałbym podkreślić, to koncepcja, że nie ma świętowania – zawsze jest coś do poprawienia. To podejście oznacza, że nigdy nie osiągasz punktu, w którym możesz spocząć na laurach. Wielu ludzi, trenerów, sportowców, z którymi pracował Grover, zamiast celebrować swoje sukcesy, od razu zadawało pytanie: Jak wygramy kolejny? To mentalność, która pozwala nieustannie iść do przodu, zamiast zatrzymywać się i cieszyć z dotychczasowych osiągnięć.
W przeszłości, jak wielu innych, wierzyłem, że po osiągnięciu sukcesu trzeba się wynagradzać – idziesz na lody, odpoczywasz, celebrujesz, bo mózg tego potrzebuje. Myślałem, że to niezbędne, by utrzymać motywację. Jednak po latach zrozumiałem, że to nie jest właściwe podejście. Problem z celebracją sukcesów polega na tym, że nie wiesz, kiedy ją skończyć. Jeśli zaczynasz świętować, to później ciężko wrócić do pracy z tym samym zaangażowaniem. Znajdujesz się w stanie zawieszenia ani nie pracujesz efektywnie, ani nie odpoczywasz w pełni. Dlatego, teraz gdy np. w sobotę zrobię webinar i zarobię 300-400 tysięcy, to w poniedziałek organizuję kolejny, żeby dobić jeszcze więcej. Nie ma świętowania, bo to by mnie wybiło z rytmu. Zrozumiałem, że nie potrafiłbym przełączać się między celebrowaniem a pracą. Gdy celebrujesz sukces, stajesz się mniej efektywny, a kiedy pracujesz, myślisz o odpoczynku. To powoduje, że jesteś w stanie ciągłej niepewności, jakbyś balansował między tymi dwiema sferami, a to prowadzi do stagnacji.
Widziałem to wielokrotnie – ludzie, którzy odnieśli sukces, zaczynają go celebrować i tracą zapał. Stają się „grubymi kotami”, karykaturą samych siebie. Sukces ich zniszczył, bo zatracili dyscyplinę, przestali trenować, rozwijać się. Musisz wybrać: albo jesteś cały czas w grze i trenujesz, albo wpadasz w pułapkę celebrowania, która może cię zniszczyć. Moja filozofia jest prosta: po zwycięstwie, następnego dnia wracasz na siłownię. Bo jeżeli zaczniesz świętować, możesz wpaść w stan samozadowolenia i wypadniesz z gry.
Znaczenie codziennej rutyny
Piąta ważna rzecz, którą sobie uświadomiłem, to idea „zimnej rutyny”, czyli wykonywanie prostych, codziennych czynności w sposób powtarzalny. Klucz tkwi w tym, żeby nie myśleć, nie zastanawiać się za dużo, tylko stworzyć sobie prosty plan dnia, w którym powtarzasz rutynowe zadania, które z czasem budują twoje życie i sukces. To te małe, codzienne czynności sprawiają, że osiągasz wielkie efekty. U mnie przykładem takiej rutyny jest codzienne pisanie posta z podsumowaniem, raz w tygodniu nagranie podcastu, kilka razy w tygodniu prowadzenie webinarów. Codziennie biegam, muszę mieć ruch. Każdego dnia nagrywam trzy TikToki. To są te proste rzeczy, które robię codziennie, nawet jeśli wydają się nudne. Powtarzam je do znudzenia, ale to właśnie one tworzą solidny fundament mojego życia. To jak tytanowy pręt, który trzyma mnie w pionie, podczas gdy wokół mnie może dziać się emocjonalny chaos – lepsze nastroje, gorsze nastroje, ale ja to wszystko nauczyłem się lekceważyć.
Niezależnie od tego, co się dzieje wokół mnie, mam te proste rzeczy do wykonania i to trzyma mnie na kursie. A to, co dzieje się w tle – emocje, zmieniający się nastrój, otaczający chaos – to tylko tło. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, zacznij od prostych rzeczy, jak codzienny spacer przez 30 minut. Notuj, co dzieje się z twoim mózgiem. Zobaczysz, że po 10, 30 czy setnym dniu twój umysł zacznie podsuwać ci różne wymówki – przypomni ci, że jesteś słaby, że pogoda jest zła, że może jesteś chory. Ale to tylko halucynacje twojego mózgu, który raz chce działać, a raz nie. Spróbuj raz w życiu robić coś codziennie przez 100 dni, nie słuchając tych wymówek. Bądź niewzruszony, wymagaj od siebie konsekwencji. Kiedy zobaczysz, jak twój mózg reaguje, jak próbuje cię zniechęcać, zrozumiesz, że te podpowiedzi nie mają żadnego znaczenia. Dodaj do tego więcej prostych zadań: codziennie napisz post, codziennie nagraj rolkę, raz w tygodniu zrób webinar. Powtarzaj to tak długo, aż stanie się twoją drugą naturą. W końcu zauważysz, jak zaczynają zmieniać się nie tylko twoje wyniki, ale i stan twojego konta w banku.
Pracuj dłużej niż inni
Szósta rzecz, która wynika z tego wszystkiego, to prosty przepis na to, jak osiągnąć więcej niż inni. Wystarczy zaczynać pracę dwie godziny przed innymi i kończyć ją dwie godziny po nich. Jeśli wytrzymasz taki reżim przez 20 lat, to właśnie w tym tkwi kwintesencja sukcesu. Oczywiście, nie chodzi o bezmyślne siedzenie w biurze, tylko o realną, produktywną pracę, która daje rezultaty. Kiedy ja jeszcze dopinam sprzedaż po webinarze, inni już śpią albo wracają z wieczornego spaceru czy z knajpy. Gdy Ty sprawdzasz TikToka albo jedziesz do pracy, ja już mam zrobioną większość rzeczy, których Ty nigdy nie zrobisz. Klucz to systematyczność na początku i na końcu dnia, a potem wytrzymanie tego reżimu przez lata. Wiele osób potrafi pracować rzetelnie przez krótki okres, ale niewielu wytrzymuje to przez 10 czy 20 lat. Jeśli konsekwentnie robisz to samo przez dekady, stajesz się nie do zatrzymania.
Trening jest święty
Siódma rzecz, której się nauczyłem, to to, że trening jest święty. Niezależnie od tego, czym się zajmujesz i jaki masz cel – czy to zdobycie mistrzostwa, czy zarobienie miliona złotych – codzienny trening jest kluczowy. Musisz każdego dnia wykonywać tę jedną, najważniejszą rzecz, która przynosi Ci największe efekty. To musi być coś, co staje się Twoją codzienną rutyną, niezależnie od okoliczności. Ta czynność musi być niepodważalna i nic nie może jej zastąpić. W trakcie dążenia do celu spotkasz się z krytyką, hejtem i ludźmi, którzy będą próbowali Cię zatrzymać. Ich negatywne komentarze i próby zniechęcania wynikają często z własnych lęków i frustracji. Kiedy komuś coś wychodzi, w otoczeniu automatycznie pojawia się kontrast, który obnaża słabości innych. Ludzie, którzy widzą, że odnosisz sukces, mogą czuć się gorsi, słabsi i to budzi w nich złość. Najważniejsze, żebyś te wszystkie negatywne opinie ignorował. One są halucynacją innych ludzi, ich projekcją na Ciebie. Twoje zadanie to robić swoje, nie pozwalając, by szczekanie tych „psów” Cię zatrzymało.
Unikaj myślenia „wystarczy”
Ósma rzecz, której się nauczyłem, to ostrzeżenie przed słowem „wystarczy”. Kiedy mówisz Już mi wystarczy, zatrzymujesz się w rozwoju. Tim Grover w swoich książkach podkreśla, że osiąganie sukcesu polega na ciągłym posuwaniu się naprzód. Wchodzisz na nowy poziom, zamykasz za sobą żelazną bramę i nie masz już odwrotu. Musisz nieustannie podnosić poprzeczkę, aby odkrywać nowe aspekty siebie i swój potencjał. Nigdy tak naprawdę nie dowiesz się, kim jesteś, dopóki nie przestaniesz się rozwijać, a potencjał, który w sobie masz, może być nieskończony.
Wybór należy do Ciebie – możesz czuć ból związany z brakiem osiągnięć lub iść dalej, pokonując przeszkody, co często wiąże się z trudnościami i bólem. Uzyskanie satysfakcji z rozwoju jest cenniejsze niż unikanie porażek. Kiedy mówisz „wystarczy”, to jakbyś ogłaszał emeryturę dla swojego rozwoju. Takie podejście może prowadzić do stagnacji, a powrót na ścieżkę wzrostu będzie trudniejszy. Jeśli zdecydujesz się na realną drogę rozwoju, będziesz miał trudności z wycofaniem się z niej. Warto więc unikać myślenia, które prowadzi do zatrzymania się w miejscu.
Głód sukcesu
Dziewiąta rzecz, którą chciałbym podkreślić, to głód sukcesu. Musisz być tak głodny osiągnięcia celu, że nie ma znaczenia, ile pracy to wymaga. Będziesz w stanie zaakceptować wszystkie trudności, ponieważ twoje pragnienie osiągnięcia celu przewyższa wszelkie przeszkody. Musisz poczuć ten głód, który napędza cię do działania. W jednym z podcastów opowiadałem o tym, jak mój dziadek tłumaczył mi, że Żydzi mieli specyficzny sposób na motywację. Mówił, że dopóki nie sprzedali czegoś, na przykład śledzi Polakowi, nie mogli zjeść śniadania. Innymi słowy, jeśli nie wykonali zadania, byli zmuszeni czekać z jedzeniem. To pokazuje, że najedzony człowiek staje się mniej waleczny.
W odniesieniu do filozofii Tima Grovera chodzi o czerpanie z tej zwierzęcej siły. To instynkt zwycięzcy, który można porównać do instynktu zabójcy. Zamiast widzieć to jako coś negatywnego, powinniśmy nauczyć się korzystać z tej wewnętrznej mocy. Przykładem jest praca na czczo, która może zwiększać naszą chęć do działania i produktywność. Kiedy zjemy, czasami przestaje nam się chcieć pracować, a więc warto wypracować swoje nawyki w zgodzie z własnym organizmem, aby maksymalizować efektywność.
Pewność siebie i działanie mimo niepewności
Dziesiąta rzecz, która jest kluczowa, to pewność siebie i oparcie w swoim stalowym mentalu. Prawdziwy zwycięzca działa w ten sposób: ma misję i mimo że nie zna wszystkich odpowiedzi, po prostu idzie do przodu. Kiedy ma do wykonania jakieś zadanie, chwyta plecak i w kilka sekund rusza do działania, nawet jeśli czeka go wejście w nieznane, jak np. czarny las z potworami. Nie musi wiedzieć, jak pokonać każdą przeszkodę, wie, że ma w sobie zasoby i umiejętności, które mu w tym pomogą.
Często dostaję pytania od ludzi, którzy chcą przewidzieć wszystkie możliwe scenariusze przed podjęciem decyzji o działaniu. Mówię im, żeby weszli w to i po prostu się przekonali. Nie da się wszystkiego przewidzieć, nawet jeśli wymyślisz pięć scenariuszy, to podczas realizacji pojawią się sytuacje, których nie brałeś pod uwagę. Kluczem jest zrozumienie, że najlepszą strategią jest po prostu podjęcie działania. Wielu ludzi traci lata na naukę i przygotowania, a potem okazuje się, że ten czas poświęcony na przewidywanie przynosi więcej obaw niż korzyści. Zamiast przygotowywać się przez pięć lat, lepiej jest po prostu zacząć działać. Możesz się przestraszyć wizji porażki, ale pamiętaj, że w tym czasie pojawią się też inne możliwości. Kluczowe jest, by podjąć prostą decyzję i ruszyć do przodu jak bohater wchodzący do ciemnego lasu, mówiąc: Nie wiem, jak to zrobię, ale dojdę do mety.
Nie musisz znać szczegółowych kroków, jak zdobyć medal czy przebiec maraton. Ważne, by zacząć od pierwszego kroku, a potem działać konsekwentnie. Nie musisz wiedzieć, jak zrealizujesz swoje cele finansowe, bo już to robiłeś i masz w sobie zasoby, by to osiągnąć. Kluczem jest działanie i ciągłe uczenie się w trakcie, zamiast trwonienia czasu na przygotowania.
Work-life balance nie istnieje
Jedenasta rzecz, którą chciałbym poruszyć, to fakt, że work-life balance nie istnieje. Gdy wchodzisz w dorosłe życie i stajesz się przedsiębiorcą, możesz mieć złudzenia, że wszystko uda się ładnie poukładać. Mówię o tym często, bo work-life balance to nie tylko kwestia pracy, ale także relacji z rodziną i innymi aspektami życia. Na początku drogi musiałem pracować więcej, rezygnując z wielu rzeczy, by osiągnąć swoje cele. To jest cena, którą płacisz i musisz być na to gotowy. Nie możesz czuć się winny, bo to jest rachunek, który sam sobie wystawiasz. Może to oznaczać, że spędzasz mniej czasu z rodziną teraz, ale w przyszłości zyskasz go więcej. W życiu często będziesz przesadzał w jednej lub drugiej kwestii.
Jeśli kochasz siebie i akceptujesz siebie, wiesz, że potrafisz zapłacić te rachunki. Tim Grover opowiadał historię o tym, jak jego córka zapytała go, dlaczego musi wyjechać. Wytłumaczył jej, że pracuje, aby mogła mieć wszystko, co potrzebne, a ona zapytała, ile musiałaby mu zapłacić, aby został. To pytanie wzruszyło go, ale podjął decyzję, by wyjechać, pokazując córce, że czasem, gdy czegoś naprawdę pragniesz, musisz płacić bolesne ceny. To twoja decyzja. Nikt nie może oceniać, co jest dobre czy złe w twoich wyborach. To ty będziesz dźwigał ciężar tych decyzji. To właśnie oznacza odpowiedzialność i bycie bohaterem, który wchodzi do ciemnego lasu. Bierzesz na siebie odpowiedzialność za swoje osiągnięcia.