W 233. odcinku Podcastu Internetowych Sprzedawców opowiem Ci o kolejnych zasadach, dzięki którym zbudujesz swoje pokoleniowe bogactwo.
Wydawaj mniej, niż zarabiasz
Mówiłem o tym już w kilku odcinkach, ale naprawdę uważam, że to jest fundament. Nie da się budować bogactwa, jeśli nie potrafisz utrzymać dyscypliny i powstrzymać się przed wydawaniem wszystkiego, co zarabiasz.
Wiele osób uważa, że wydawanie wszystkiego, co się zarabia, jest naturalne. Ale pamiętaj: nasze podejście do pieniędzy bardzo często wynika z tego, co obserwowaliśmy u rodziców. To, jak oni pracowali z pieniędzmi, co o nich mówili, jak ze sobą o nich rozmawiali i jak je traktowali. Być może właśnie od nich mamy zakodowane, że pieniądze są po to, żeby je wydać.
Z drugiej strony istnieje też lęk przed posiadaniem pieniędzy. Przed tym, co zrobić z większą kwotą. Dlatego wolą zostać w tym, co znają – w braku, w niedostatku. Narzekają na to, ale ich bieda jest przynajmniej czymś, co znają. A większych pieniędzy nie rozumieją i boją się problemów z tym związanych. I właśnie dlatego wiele osób wydaje wszystko, co ma – bo boją się, że gdyby przypadkiem udało im się odłożyć jakąś większą kwotę, to nie będą wiedzieć, co z nią zrobić. Nie będą umieć zarządzać pieniędzmi. Po co się tym stresować – lepiej wszystko wydać.
Jeżeli będziesz wydawać wszystko, co zarabiasz, to prędzej czy później zaczniesz też wydawać pieniądze, których nawet nie masz. Zacznie się życie na kredyt. Dopiero kiedy zaczynasz odkładać – i to nie chodzi o wysokość zarobków, ale o sam nawyk budowania majątku krok po kroku – wtedy Twój kapitał może zacząć pracować na Ciebie.
Często mówię, że to jak obserwowanie schnącej farby. Nie ma w tym nic sexy. Wydawanie – owszem, daje ekscytację, nowe bodźce. A odkładanie? Jest nudne i idzie wbrew naszym potrzebom. I właśnie dlatego jest tak bardzo trudne.
Pieniądze mogą na Ciebie pracować – są narzędziem, a nie celem
Pieniądze są po to, żeby pracowały. Trzeba je zatrudniać do roboty. Na przykład – jeśli za zgromadzone pieniądze kupisz nieruchomość, obligacje albo zaczniesz inwestować w inne aktywa, to te pieniądze nie leżą już na Twoim koncie. Są one zaciągnięte do pracy. Kiedy to zrozumiesz, zaczynasz widzieć, że to, co sam stworzyłeś – czyli odłożony kapitał – może zacząć pracować na Ciebie. To daje ogromną ulgę. Zmniejsza się presja psychiczna, bo masz komfort, że coś pracuje na Ciebie.
Kiedy wydajesz wszystko, co zarobisz, dostajesz szybki zastrzyk emocji – nowy zegarek, telefon, aparat, zabawka. Ale potem znowu wraca to uczucie braku bezpieczeństwa. Więc zrozum jedno: pieniądze mogą pracować na Ciebie. Dopóki tego nie wdrożysz, nie przekonasz się.
Wykorzystaj maksymalnie swój potencjał
Cały czas zadaję sobie pytanie: Jak mogę jeszcze lepiej wykorzystać swój potencjał? Dam Ci przykład. Kiedyś pracowałem w szkole na etacie. W pewnym momencie, jak sobie to przeliczyłem, wychodziło mi około 22 zł za godzinę. A potem – ten sam Mirosław Skwarek, z tym samym DNA – zrobił webinar, który w dwie godziny przyniósł sprzedaż na poziomie 450 tysięcy złotych. Ta sama godzina życia, ale zupełnie inne wykorzystanie potencjału.
Jasne, to był rekord. Ale nawet jeśli spojrzę na średnią z ostatnich lat i podzielę roczne przychody przez przepracowane godziny, to i tak to będzie setki razy więcej niż te 22 zł na etacie. Właśnie o to chodzi – wiele osób przeżywa całe życie w stresie finansowym, z problemami, podczas gdy mogliby znacznie lepiej wykorzystać swój potencjał.
Zamiast pracować 1:1 z klientem, możesz prowadzić grupowe sesje mentoringowe. Zamiast polegać na poleceniach i tym, że może ktoś Cię zauważy, możesz zbudować swoją markę – być obecnym w sieci, nagrywać rolki, TikToki, dzielić się wiedzą. Nagle ktoś zaproponuje Ci wspólny projekt, stworzenie marki suplementów, cateringu – i Twoja godzina, Twoja marka, Twoje nazwisko zaczyna być warte tysiące.
Warto czasem zadać sobie pytanie: Jak mogę lepiej wykorzystać ten czas, mój potencjał? Gdzie marnuję swoją godzinę życia? Czasem wystarczy dosłownie przenieść siebie, jak taką figurkę – z sali w szkole przed laptopa i zacząć prowadzić webinary. Oczywiście to nie dzieje się samo. To lata pracy, inwestycji, reklam, nauki. Ale w prostym ujęciu: zamiast gadać do młodzieży, której to nie interesowało, zacząłem mówić do przedsiębiorców, którzy tego chcieli.
Bardzo często marnujesz swój potencjał i nie wyceniasz siebie tak, jak mógłbyś. To trochę tak, jakbyś miał w garażu Ferrari i używał go tylko do jazdy po podwórku. A przecież możesz z nim przeżyć coś niesamowitego. Dziś, na przykład, pisałem książkę przez dwie godziny. Teraz nagrywam podcast. A ktoś inny w tym czasie może scrollować TikToka. Ja tworzę coś, co będzie zarabiać na mnie jeszcze przez lata – książka stanie się moją kolejną nieruchomością, która będzie generować pasywny dochód. A ktoś inny po prostu zmarnuje ten czas, nie wykorzysta swojego potencjału.
Więc zastanów się – czy wykorzystujesz w pełni swój potencjał? Czy dajesz z siebie wszystko? Uważam, że jeśli przestawisz te klocki – zmienisz otoczenie, sposób działania, zaczniesz inaczej zarabiać pieniądze, wykorzystasz potęgę internetu i budowania marki osobistej – to za dwa, trzy lata możesz być naprawdę zdziwiony, jak tanio kiedyś sprzedawałeś swoją skórę.
Zwiększaj ilość pieniędzy, które możesz odłożyć
Rób prostą rzecz, wbrew temu, co mówią różni pseudoeksperci motywacyjni czy coachowie – zwiększaj ilość pieniędzy, które możesz odłożyć. Zwiększaj swój zysk. Chodzi o to, żeby z miesiąca na miesiąc zarabiać coraz więcej i jednocześnie wydawać coraz mniej.
To ważne, bo wiele osób wpada w tzw. inflację stylu życia – w psychologii pieniędzy to dobrze opisane zjawisko. Im więcej zarabiają, tym więcej wydają. Kupują większe domy, biorą większe kredyty, kolejne samochody. Mimo że zarobki rosną, to nadal są w tym samym miejscu finansowo. Bogactwa nie mierzy się tym, ile wpływa na Twoje konto, tylko tym, ile Ci realnie zostaje.
Pamiętam, jak jeszcze pracowałem w szkole i grałem z uczniami w grę Cashflow Roberta Kiyosakiego. Większość z tych dzieciaków dziś prowadzi swoje biznesy. Niektórzy z nich dalej grają w Cashflow – w szkołach, z innymi, dzieląc się tą wiedzą. Pewnego razu jeden z uczniów, grając w to, mówi: Sorze, gram ochroniarzem, a kolega gra lekarzem, ale mi zostaje więcej pieniędzy. Jak to możliwe? Było to dla nich zaskoczenie, bo z domu mieli zakodowane, że lekarz to bogacz, a ochroniarz to biedny. A w tej grze lekarz – mimo wysokich zarobków – miał mnóstwo kredytów i wydatków, a ochroniarz był oszczędny. I to on szybciej budował majątek, inwestował, kupował akcje.
To była bardzo cenna lekcja. Polecam Ci grę Cashflow, zwłaszcza z dziećmi. To taka mądrzejsza wersja Monopoly. Uczy tego, że nie liczy się, ile zarabiasz. Liczy się, ile zostaje Ci na koniec miesiąca. A to zwiększa ilość pieniędzy, które możesz inwestować i które mogą na Ciebie pracować.
Pracuj nad nawykiem odkładania pieniędzy
Nawyk odkładania pieniędzy nie jest powiązany z tym, ile zarabiasz. I to jest coś, czego wiele osób nie potrafi zrozumieć. Mówią: Nie mam z czego odkładać. Tak naprawdę jesteś w stanie odłożyć, chociaż 5 lub 10 złotych.
Jest taka osoba, która prowadzi budżet rodzinny – Ojciec z Klasy Średniej – i on pokazuje w internecie swoje roczne przychody: około 320 tysięcy złotych. Potrafi z tego odłożyć 170 tysięcy. Ponad połowę tego, co zarabia.
Może ktoś prowadzi firmę i zarabia miesięcznie 300–500 tysięcy złotych, więc pomyśli sobie: Co to za wynik, skoro ja mam taki przychód w jeden miesiąc? Ale właśnie tu leży sedno. Chodzi o nawyk odkładania pieniędzy. Każdy zarabia inaczej, ale nie liczy się to, ile zarabiasz – tylko ile ci zostaje.
Nawet jeśli w młodości nauczysz się tej dyscypliny – że odkładasz, że nie wydajesz wszystkiego od razu – to już masz przewagę. Wszyscy pójdą za tym, co jest fajne i szalone, ale Ty nie. Robienie rzeczy nudnych, daje przewagę nad wszystkimi, którzy lecą za świecidełkami i kolorowymi rzeczami. Dlatego pracuj nad nawykiem.
Jeżeli jesteś w stanie odkładać piątkę, 10 zł, 20 zł – to już jest coś. Nawet samo to, że po jakimś czasie będziesz miał 10 tysięcy odłożone – co i tak dla wielu Polaków jest jak podróż w kosmos, bo nie są w stanie uzbierać takiej kwoty – to zmienia mental.
Wstajesz rano, patrzysz na konto i myślisz: Mam 10 tysięcy. Jestem bezpieczny. Dam radę. Jesteś w stanie przeżyć 2–3 miesiące, cokolwiek się nie wydarzy. I już jesteś zabezpieczony. Twój mental jest inny. Wstajesz i czujesz, że jesteś gościem, który ma pieniądze. A jak codziennie logujesz się na konto i widzisz tylko minusy, to wiadomo – mental siada. Dołujesz się.
Postaw na minimalizm
Nie potrzebujesz większej ilości przedmiotów. Tak naprawdę potrzebujesz więcej spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Gdy masz odłożone pieniądze i czujesz spokój, masz więcej ruchów do wykonania.
Jeżeli ktoś żyje od wypłaty do wypłaty i jest dosłownie miesiąc od bankructwa, to żyje w totalnym stresie. A stres to jest coś, co Cię zabija – fizycznie, psychicznie. To coś, co wywołuje choroby, co sprawia, że Twoje życie jest rozwalone. Wstajesz rano i nie masz żadnej satysfakcji z życia, mimo że teoretycznie mogłeś mieć piękny dzień, piękne życie.
Jeśli ciągle kupujesz rzeczy, których w większości nie potrzebujesz, to po jakimś czasie i tak się nimi znudzisz. Większość tych zakupów nie daje Ci prawdziwego szczęścia. Wielu ludzi potrzebuje lat gromadzenia przedmiotów, żeby zrozumieć, że to nie rzeczy dają radość. Im wcześniej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie.
Kupowanie kolejnych rzeczy za pieniądze, których nie masz – albo żeby zaimponować innym – to jest pułapka. Nawet jeśli sobie wmawiasz, że robisz to dla siebie, to i tak często siebie oszukujesz. Bo w rzeczywistości większość z tych rzeczy będzie tracić na wartości.
Twoje bogactwo to tysiące mikrodecyzji
Twoje bogactwo to są tysiące małych decyzji, które podejmujesz każdego dnia. Czy wydać? Czy zostawić te pieniądze? Czy wybrać dziś to uczucie ekscytacji, że zaraz odbierzesz paczkę z paczkomatu? Czy może po prostu odłożyć pieniądze i nie poczuć z tego absolutnie nic?
Wchodzisz na konto, pieniądze tam leżą. I to jest właśnie budowanie kapitału. To są te mikrodecyzje. Tym się różni multimilioner – osoba, która zgromadziła realny majątek – od kogoś, kto pracuje wiele lat i nie ma z tego nic.
Gdy rozmawialiśmy z moją żoną o zakupie nieruchomości w Hiszpanii, to był dla mnie taki moment, w którym naprawdę poczułem, że to wszystko miało sens. Tyle lat pracy, wiele wyrzeczeń – nie imprezowałem z kolegami, nie leżałem na plaży, bo nagrywałem podcast. Chciałem mieć świadomość, że to coś dało. Ta nieruchomość to jest dla mnie namacalny dowód na to, że moje wybory coś zbudowały.
To są właśnie te małe decyzje. Problem wielu ludzi polega na tym, że potrafią przepracować dekady, poświęcić zdrowie, nerwy, czas z rodziną, a po 30 latach nie wiedzą, gdzie są ich pieniądze. To jest tragiczna historia życia. Umiejętność odkładania pieniędzy to jest umiejętność podejmowania trudnych decyzji. Zawsze masz wybór: A albo B. Kupuję, albo nie.
Ostatnio wpadł mi w oko nowszy model aparatu Fujifilm. W ogóle go nie potrzebuję – mam X-T5 i on w zupełności wystarcza. Ale tamten już od miesięcy za mną chodzi. I za każdym razem mam satysfakcję, kiedy go nie kupuję i odkładam te pieniądze. Bo wiem, jak działa mózg – szybki dopaminowy haj: oczekiwanie 3 dni, pierwsze zdjęcia, a po tygodniu już marzysz o czymś innym. To jest gra mojego mózgu. Muszę działać na poziomie logicznym, przegryźć to.
Wiem, że Ty też tak masz – chcesz kupić, wyjechać, zaimponować. To ludzkie. Ale prawdziwa siła polega na tym, że podejmujesz bolesne decyzje w ułamku sekundy. Gdy robisz przelew na swoje konto oszczędnościowe, z którego później będziesz kupował nieruchomości, to jest smutny moment. Ale to później buduje Ci życie. Za 20-30 lat, kiedy Twoi znajomi będą chodzili po marketach, wybierając najtańsze produkty, martwiąc się, za co kupią leki – Ty będziesz siedział z popcornem, patrząc na morze, bo będziesz zabezpieczony.
Tysiące mikrodecyzji doprowadzi Cię do pięknego, spokojnego życia. I odwrotnie – roztrwonienie tych pieniędzy dzisiaj spowoduje, że za kilkadziesiąt lat będziesz się bał, co zjesz za trzy dni. To jest bolesna prawda.
Ostatnio słuchałem wywiadu z polskim aktorem – kiedyś gwiazda, brylował na Instagramie, kolorowe zdjęcia, grill w ogrodzie, celebryckie życie. 20-30 lat wystawnego życia, a dziś mówi: Wydałem wszystkie pieniądze. Nie mam z czego żyć. Moja emerytura będzie nędzna.
Możesz powiedzieć, że przecież miał świetne imprezy i tak dalej. Ale każdy ma wybór. Za każdym razem, gdy trzymasz pieniądze i zamiast je wydać – przelewasz choćby 10 zł na konto oszczędnościowe – wygrywasz. To jest ta nudna decyzja. Ale to właśnie ona może być kiedyś najciekawszą rzeczą w Twoim życiu.
Bogactwo to gra strategiczna – a pieniądze to Twoja armia
Bogactwo jest jak gra planszowa. A właściwie – gra strategiczna, w której wypuszczasz swoje pieniądze, żeby zaczęły dla Ciebie pracować.
Przykład? Kupujesz obligacje. Powiedzmy te czteroletnie, polskiego rządu, które dają teraz jakieś 6,3%. W praktyce: pożyczasz pieniądze państwu, a ono z czasem oddaje je z odsetkami, mimo inflacji. To może nie jest jakiś spektakularny zwrot, ale to nadal znacznie lepsze niż sytuacja, w której te pieniądze wypuszczasz i one nigdy do Ciebie nie wracają.
Kupując wszystkie przedmioty, których nie potrzebujesz, tak naprawdę pozbywasz się swojej armii, która będzie pracowała u kogoś. Ktoś, kto ma głowę na karku, zrobi z tymi pieniędzmi coś mądrego – odłoży je, zainwestuje, a one zaczną pracować na niego. I właśnie to daje mu tę najprzyjemniejszą rzecz w życiu, której sam już nie raz doświadczyłem – coś pracuje na Ciebie, kiedy Ty odpoczywasz. Kiedy ktoś kupuje mój kurs, a ja w tym czasie jestem na plaży, to jest jedna z najpiękniejszych finansowych przygód.
Dług – decyzja, która ma konsekwencje
Musisz rozumieć konsekwencje długu. Dług to kolejna decyzja, którą podejmujesz – i nie każda z nich jest zła. Są dobre długi i są złe długi. Są dobre kredyty i są złe kredyty.
Oczywiście, kredyt bywa narzędziem, które może Ci pomóc się wzbogacić. Ale zadaj sobie pytanie: Czego naprawdę chcesz od pieniędzy? Czy chcesz się zadłużać, żeby budować majątek? Czy jesteś w stanie zapłacić za to stresem, niepewnością? A może wolisz iść tą drogą bezpiecznie, bez kredytów?
Nie mówię, że jedno rozwiązanie jest lepsze od drugiego. To są Twoje decyzje. Ale musisz rozumieć, że decyzja o długu niesie za sobą konkretne konsekwencje.
Obecnie mamy giełdy na czerwono, Trump wprowadza 100% cła na Chiny, trwa wojna handlowa. Ja zawsze powtarzam: kryzys rodzi się w tydzień, a nie w trzy lata. Przychodzi nagle i zmienia wszystko. Zmienia sytuację firm, zmienia sytuację finansową rodzin.
Przeżyłem to w 2008 roku. Sprzedawaliśmy wtedy ubrania outletowe – i w jeden tydzień sprzedaż spadła o 90%. Ludzie po prostu przestali kupować. Biznes się skończył. Na szczęście miałem wtedy też etat w szkole i odłożone pieniądze.
Kryzys dopada nagle. Była już kwestia pandemii, trwająca wojna na Ukrainie, a teraz wojna celna. Nie wiemy, co się będzie działo. Jeżeli masz kredyty, które Ci się nie spinają, jeżeli Twoje aktywa nie pokrywają kosztów – to pojawia się potężny stres. Jasne, możesz powiedzieć: Mam nieruchomości, sprzedam je. Tylko pytanie – czy w kryzysie je sprzedasz?
To są decyzje, które trzeba podejmować świadomie. Dla mnie osobiście kredyt to coś, co zabiera wolność i spokój. I to jest właśnie ta decyzja: czy chcesz tego, czy wolisz robić to inaczej, bez kredytu.
Nie obawiaj się liczb i Excela
Liczby i Excel – czyli po prostu tabelka: ile zarabiasz, ile wydajesz. Ale wiele osób nadal liczy swój majątek romantycznie. Mają np. milion złotych kredytu, dom o wartości miliona i 100 tysięcy odłożone, więc mówią: Mam majątek wart 1,1 miliona! No nie. Jeśli masz milion kredytu, to Twój realny majątek wynosi 100 tysięcy.
Ja sam nie jestem od tego wolny. Zdarza się, że nie chcę zaglądać na konto. Wiem, że wydałem, ale nie chcę tego widzieć. Bo lubię mieć pieniądze, lubię wiedzieć, że one są. Ale właśnie o to chodzi: nie chodzi o to, żeby nie mieć emocji, tylko żeby nauczyć się nad nimi panować.
Nie bój się Excela. Zrób prostą tabelkę: jakie masz przychody, jaki masz dochód pasywny, ile wydajesz, co pokrywa te koszty. Wtedy wiesz, na czym stoisz. Wiesz, ile jesteś w stanie odkładać co miesiąc. Jesteś w stanie przewidzieć, jak będzie się budował Twój majątek. Pamiętaj, że Twój majątek będzie się budował tak naprawdę pod koniec Twojego życia. Dopiero wtedy będzie przyspieszał, bo tak działa procent składany.
Bogactwo przychodzi z wiekiem
To może być szokujące, ale taka jest prawda: w Stanach Zjednoczonych, w Wielkiej Brytanii – najwięcej milionerów to ludzie po sześćdziesiątce.
Pamiętam, jak miałem 28, może 30 lat. Wchodziłem na poważnie w pracę zawodową. Wesela, szkoła, szkolenia – robiłem wszystko, harowałem. I byłem bardzo sfrustrowany. Miałem wrażenie, że inni z łatwością pokazują, że zarabiają dobre pieniądze, a ja muszę się tyle namęczyć, a i tak nie jestem w stanie osiągnąć takiego bogactwa.
Wiem, że wiele osób czuje dzisiaj dokładnie to samo. Dlatego rozumiem Cię doskonale. Ale dziś mam 48 lat. I dopiero teraz, od jakichś paru lat, widzę, jak majątek zaczyna się fajnie budować. U mnie to ruszyło gdzieś około czterdziestki i zaczęło przyspieszać. Dlatego chcę Ci coś przekazać: Bądź cierpliwy. Nie dołuj się. Rób swoje.
Najwięcej milionerów jest po sześćdziesiątce. To nie znaczy, że masz czekać do tej sześćdziesiątki. Ale skoro już teraz umiesz odkładać, budować, inwestować – to pomyśl, co się wydarzy, gdy będziesz miał 50 czy 60 lat. Czas gra na Twoją korzyść. Weź przykład z Warrena Buffetta. On wcale nie miał najlepszych wyników inwestycyjnych na świecie – byli lepsi, ale wcześniej umierali. A majątek Buffeta zaczął się diametralnie zmieniać po 65. roku życia.
Skoncentruj się na jednej rzeczy. Jednym fachu. Jednej umiejętności. Jednej branży. Nie zmieniaj tego co miesiąc, co rok, co dwa lata. Jeśli to wytrzymasz, to po 50-tce, po 60-tce będziesz nie do pokonania. Bo pieniądze, tak jak wino – im dłużej są na twoim koncie i pracują dla ciebie, tym większa magia się dzieje.
Siła procentu składanego
Jeśli jeszcze nie wiesz, czym jest procent składany – wpisz to sobie w Google. Weźmy prosty przykład: Masz 100 tysięcy złotych. Wrzucasz je na lokatę albo kupujesz obligacje skarbowe – powiedzmy, że dają ci 6,5% zwrotu rocznie, razem z inflacją. Po 4 latach te pieniądze wypracują dla Ciebie zysk – może masz już wtedy 120–130 tysięcy.
To samo działa w nieruchomościach. Kupujesz jedną. Z czasem spłaca się sama – ze zwrotu z najmu. Kupujesz kolejną. I jeżeli nie wydajesz tych pieniędzy, które zarabiają nieruchomości, to dochodzisz do momentu, w którym nieruchomości kupują Ci kolejne nieruchomości. Przykładowo, masz 10 nieruchomości. Każda przynosi po 3 tysiące miesięcznie. To daje ci 30 tysięcy miesięcznie. W ciągu 10 miesięcy masz 300 tysięcy i możesz kupić kolejny lokal.
Na początku kupienie jednej nieruchomości to jeszcze nie jest żadna zabawa. Ale jeżeli masz już ich kilka, wtedy one zaczynają bardzo fajnie pracować na Ciebie. Zrozum ten sekret procentu składanego. Dopiero po sześćdziesiątce zaczyna się magia.
Żyj poza konsumpcją
Z czasem mając coraz więcej pieniędzy, zauważysz pewien paradoks – przestaniesz ich tak bardzo potrzebować. Bogactwo w pewnym momencie psuje tę „zabawę”. Kiedy kupisz swój pierwszy nowy samochód z salonu, może nawet weźmiesz go w leasing – masz na chwilę efekt „wow”. Ale to trwa tydzień. Potem wymieniasz BMW X3 na nowsze BMW X3 i już nie ma żadnych fajerwerków. Wtedy zaczynasz rozumieć, co Cię tak naprawdę w życiu najbardziej cieszy. Uświadamiasz sobie, że najbardziej cieszą te rzeczy, które nie są materialne.
Dlatego często przestrzegam tych, którzy całe życie gonią tylko za nieruchomościami, za majątkiem, z myślą o emeryturze. To dobrze, że myślisz o przyszłości, ale nie kosztem życia tu i teraz. Bo w wieku 60 lat twoje potrzeby są inne.
Demografia to też fakt, który warto brać pod uwagę. Społeczeństwo się starzeje, będzie to wpływało na kryzys gospodarczy w Polsce. Będziemy płacili coraz większe podatki, dlatego że ludzie starsi nie potrzebują już tylu dóbr. Już nie kupują tylu sukienek, torebek i innych rzeczy, bo mają inne priorytety. Niektórzy już są zmęczeni życiem. Dlatego też pamiętaj, że na emeryturze nie będziesz kupował co tydzień innego telewizora i nie będziesz prawdopodobnie marzył o szybkim Porsche, bo będziesz miał inne priorytety. I prawdopodobnie tym priorytetem będzie święty spokój.
Przełącz się na inny tryb myślenia
Pierwszy tryb to tryb etatowy. To jest sposób myślenia osoby, która przyzwyczaiła się do tego, że co miesiąc ma przelew. Jeżeli jednak prowadzisz biznes, masz tryb biznesowy. To jest też tryb inwestora, milionera. W firmach rzadko jest tak, że zawsze masz ten sam przychód, że wszystko jest zawsze stabilnie. Często nawet jest to wskazane, żebyś mógł złapać oddech. Czasami nie zarobisz tak dużych pieniędzy, jak w poprzednim miesiącu. To też musisz zrozumieć.
Tak samo jest z inwestowaniem – czasami inwestujesz pieniądze, które możesz stracić. Pomyśl sobie, że giełdy są teraz na czerwono. Jeśli ktoś kupił akcje, ETF-y itp., bo ktoś mu powiedział, że to będzie stabilne, a teraz sytuacja na giełdzie jest niekorzystna, to wyobraź sobie stres tej osoby. Jeśli myślisz w trybie etatowym, chciałbyś, żeby wszystko zawsze było na plusie, bo taki jest etat.
Musisz jednak przełączyć się na tryb przedsiębiorcy i zrozumieć, że czasami trzeba zrobić pivota – zmienić coś, bo coś już się nie sprzedaje. W takich okresach nie będziesz miał tyle pieniędzy, ale to jest przegrupowanie sił. To jest przegrupowanie twoich pieniędzy, aby zarobić ich jeszcze więcej. Musisz mieć świadomość tej zmiany, bo jeśli będziesz myślał tylko w trybie etatowym, będziesz oczekiwał, że zawsze będziesz mieć zagwarantowane zyski. W trybie przedsiębiorcy prowadzisz firmę po to, żeby zbudować majątek, zarabiać coraz więcej i sprawić, by ten majątek pracował na Ciebie.