8 Mentalnych wad biednych ludzi

8 Mentalnych wad biednych ludzi

W 227. odcinku Podcastu Internetowych Sprzedawców przyjrzymy się ośmiu mentalnym wadom ludzi, którzy nie zarabiają pieniędzy – nie dlatego, że nie mogą, ale dlatego, że nie potrafią lub nie chcą. Mają pewne blokady mentalne i błędnie sądzą, że ich sposób myślenia jest właściwy. Najgorsze jest to, że wielu z nich ma przekonanie, że wiedzą lepiej – uważają się za sprytnych, bo myślą w określony sposób.

Sam zauważyłem te mentalne skazy dopiero wtedy, gdy zacząłem odklejać się od dużej grupy ludzi. Skupiłem się na swoich celach, pracy i koncentracji. Zrozumiałem, że wolę pisać książki, nagrywać TikToki, tworzyć kursy czy prowadzić webinary, zamiast siedzieć przy piwie i rozmawiać o rzeczach, które nic nie wnoszą do mojego życia. Nie czerpię z tego żadnej przyjemności.

Proces ten trwał około 20 lat – stopniowo dobierałem sobie towarzystwo, choć nie mam dużego grona znajomych, bo zwyczajnie nie odczuwam takiej potrzeby. Dzięki temu, gdy spotykam ludzi, którzy chodzą do zwykłej pracy, widzę coś, co mnie smuci. Nie chodzi o brak szacunku – szanuję każdą żywą istotę – ale szkoda mi, że ci ludzie mają ogromny potencjał, a jednocześnie są zabetonowani w swoim sposobie myślenia. Są tak zawzięci, że nie dostrzegają innych możliwości. Dopiero gdy oderwiesz się od swojego otoczenia i oczyścisz umysł, zobaczysz w kontraście, jak wielką barierą w życiu, zarobkach i sukcesie jest sposób myślenia. To właśnie te mentalne wady ograniczają ludzi i trzymają ich w miejscu.

Czy szkoła zapewni Ci sukces?

Pierwszym błędnym przekonaniem, które utrudnia ludziom zarabianie pieniędzy, jest wiara w to, że tradycyjna edukacja – szkoła i studia – coś im zapewni. Wciąż można usłyszeć powtarzaną formułkę: „Dobrze się ucz, pójdź na dobre studia, znajdź dobrą pracę i będziesz szczęśliwy”.

Ja sam przez długi czas nie przejmowałem się nauką. Do siódmej klasy wolałem bawić się w chowanego, budować bazy i grać muzykę, niż ślęczeć nad książkami. Dopiero kiedy chciałem zostać księdzem, mama powiedziała mi, że muszę się zacząć uczyć. Wszedłem w system wkuwania, radziłem sobie nieźle, ale było już za późno, by nadrobić zaległości – skończyłem w zawodówce. Może to właśnie mój atut, bo przez wiele lat, zamiast tylko przyswajać teorię, uczyłem się przez działanie.

Później miałem inny cel – chciałem zostać realizatorem dźwięku. Dla mnie nigdy nie chodziło o pieniądze, tylko o pasję. Nie myślałem o studiach jako o drodze do dobrej pracy, ale jako o sposobie na robienie tego, co kocham. Jednak z czasem poszedłem do pracy i wtedy uświadomiłem sobie pewną ważną rzecz: skoro przez lata uczyłem się od ludzi, którzy sami pracowali w szkołach i na uczelniach, naturalnie sam poszedłem na etat.

Dopiero gdy założyłem rodzinę, zacząłem mieć koszty życia, zdałem sobie sprawę, że potrzebuję pieniędzy. Wtedy zacząłem szukać innych rozwiązań – uczyłem się od ludzi ze Stanów Zjednoczonych, od marketingowców i copywriterów. Zobaczyłem, jakie zarobki osiągają i wtedy odkryłem coś, czego nikt mi wcześniej nie wytłumaczył: pieniądze mogą pracować na mnie. Lepiej napisać książkę, niż pracować na etacie. Większość ludzi jednak nadal wierzy, że studia coś im zagwarantują. Co gorsza, myślą, że ktoś – uczelnia, pracodawca, państwo – ma im coś zapewnić. Tymczasem rzeczywistość wygląda inaczej.

W Polsce często widać to po mimice ludzi – w sklepach, na ulicach, wśród ekspedientów. Wiele osób wygląda na zniechęconych, jakby ktoś ich oszukał. Może właśnie dlatego, że wierzyli, iż studia to gwarancja sukcesu. Tymczasem nikt im niczego nie obiecywał, a oni nadal czekają na coś, co nigdy nie nadejdzie. Zarabiasz tyle, ile ludzie, od których się uczysz. Jeśli nie weźmiesz życia w swoje ręce, nie zadbasz o swoje dochody, to żaden polityk – czy to Trump, Tusk, Kaczyński, czy Morawiecki – nic dla ciebie nie zrobi. Polityka to gra, a nie sposób na twoje lepsze życie.

Sam pracowałem w szkole i wiem, że jej celem są wyniki – egzaminy, statystyki, które trzeba dowieźć. Uczeń jest narzędziem do osiągania tych wyników. Dyrektor może mieć dobre intencje, ale i tak musi raportować efekty. Nikt nie da ci niczego za darmo. Jedynym rozwiązaniem jest wziąć odpowiedzialność za swoje życie, swoją przyszłość i finanse. Jeśli masz ambicję zostać multimilionerem – to twoja decyzja i twój wysiłek. Szkoła nauczy cię czytać i pisać, ale nawet z tym bywa różnie. Widziałem, jak ludzie mają problem z podstawowymi zasadami pisania, gdzie stawia się kropkę, gdzie robi się spację. Szkoła może dać ci podstawy, ale nie zagwarantuje ci sukcesu. To ty decydujesz, kim się staniesz i ile zarobisz.

Mit łatwego zarabiania w internecie

Ludzie często myślą, że skoro internet kojarzy się z tym, że mówimy do laptopa, że możemy mieszkać w Hiszpanii, chodzić na plażę i nagrywać stories. Przez to dla wielu osób zarabianie w internecie (na kursach itp.) to łatwe pieniądze. Chodzą do pracy na etat, gdzie pracują po 8 godzin dziennie, czasami nawet ciężko, albo od razu przechodzą w drugie ekstremum i myślą, że pieniądze po prostu będą im spadały z nieba. Takie osoby wierzą, że istnieje jakiś łatwy sposób zarabiania pieniędzy. Ja takiego sposobu nie znam. 

Wszystko wymaga od ciebie poświęcenia czasu, wiedzy. Są oczywiście różne szybkie „rąbanki”, czyli jakiś szybki deal, na przykład wymyślenie kryptowaluty, podłączenie ludzi, przekonanie ich, że to przyszłość, podbicie ceny, a później szybka sprzedaż – to przykład szybkiego zarobku. Taką rąbankę robisz raz i potem całe życie oglądasz się za siebie, bo boisz się, że ktoś czeka na ciebie, by założyć ci kajdanki. Więc nie ma łatwych i szybkich sposobów zarabiania pieniędzy.

Dlatego często o tym mówię: jeżeli coś jest twoją radością, pasją, i tak byś to robił bez pieniędzy, to przetrwasz ten czas, kiedy jest ciężko. Ciężkość pracy w internecie polega na tym, że jest tu mnóstwo rzeczy do zrobienia, i to codzienna, syzyfowa, mrówcza praca. Nie jest ona fizycznie ciężka, bo siedzisz przed laptopem – jak ja teraz mówię do mikrofonu – ale żeby ogarnąć wszystko i przypilnować, trzeba na to poświęcać czas.

Myślę, że jeśli chcesz przesiąść się z etatu na zarabianie w internecie, na przykład uczysz w szkole i chcesz zacząć uczyć przez internet, powiedzmy, jesteś nauczycielem angielskiego, hiszpańskiego, to zanim zaczniesz zarabiać naprawdę fajne pieniądze z tej wiedzy, to najpierw musisz znaleźć te dwie godziny po pracy. Wiem, że to jest trudne, nie mówię, że to łatwe. Trzeba także zagospodarować weekendy, wakacje. Ja pamiętam, jak pracowałem w szkole i łączyłem to z pracą przez internet – nagrywałem kursy, pisałem bloga, robiłem pierwsze webinary. Wakacje były dla mnie takim czasem, w którym myślałem, że to wtedy przycisnę. Zawsze miałem wymówkę, że w wakacje ludzie mniej kupują, więc nie ma co się stresować. Dopiero kiedy zacząłem to robić na pełen etat, zaczęło się to rozwijać naprawdę fajnie. Więc te dwie godziny po pracy, weekendy, ewentualnie wolniejsze dni – to na pewno będzie ciężka praca, ale na jakimś etapie trzeba w to włożyć dużo wysiłku.

Jeżeli to robisz na podstawie swoich kompetencji, predyspozycji, to jesteś w stanie znieść ten ból. Jeśli choć trochę to lubisz, to uważam, że będzie ci łatwiej przetrwać ten okres, kiedy nie ma jeszcze fajerwerków. I broń Boże, nie inspiruj się osobami, które mają świetne wyniki w internecie. Możesz się inspirować mną lub innymi osobami, ale nigdy nie zakładaj, że w miesiąc osiągniesz coś, co ktoś robił przez 10 lat. Naprawdę spotykam mega inteligentnych ludzi w internecie, którzy myślą, że jak porozmawiają ze mną i poznają moją strategię, to zrobią to, co ja w 3 miesiące. Być może, jakimś cudem, by się to udało, ale skoro mi to zajęło około 15 lat, by dojść do miliona miesięcznie – a to wynik bardzo nietypowy w Polsce – to widać, że to wymaga czasu. 15 lat pracy, codziennego tłuczenia tego samego – piszę bloga, nagrywam podcasty, robię webinary, tworzę produkty. Im dłużej wytrwasz, im lepiej wytrzymasz psychicznie, im bardziej będziesz cierpliwy i uwielbiał to, co robisz, tym większa szansa, że to się uda. Ale nie ma nic, co nazywa się lekką pracą, nawet inwestowanie, czy bitcoin.

Ale tutaj też musisz ruszyć głową, musisz kupić książki, musisz zacząć się tego uczyć. Nie obejrzysz pięciu filmików na YouTubie i od razu zostaniesz krypto traderem. Są młodzi ludzie, którzy jeżdżą w fajnych samochodach, ale ważne jest, żebyś zauważył, że w wielu przypadkach to nie wynika z samego tradowania, ale z programów afiliacyjnych, czyli ludzi zarabiających na sprzedaży oprogramowania do tradowania, a nie na samym tradowaniu. Więc jeśli chcesz inwestować na giełdzie, chcesz się bawić w trading, musisz się na tym skupić, musisz się tego nauczyć. Na początku zapewne stracisz sporo, ale dopiero potem zaczniesz zarabiać. A ludzie chcą wszystkiego po łebkach – nie chcą studiować, zgłębiać tematu, tylko chcą to szybko liznąć. I to jest kolejna wada ludzi, którzy są „biedni mentalnie” – myślą, że coś można zrobić szybko, łatwo i przyjemnie. Jeśli się narobisz, później będziesz mógł sobie żyć łatwiej, fajniej, ale jak już się rozpędzisz, przyzwyczaisz się do tej pracy, że jak będziesz mógł leżeć na plaży z palemką, to już tak będziesz zakochany w tym, co robisz, że nie będzie to sens twojego życia.

Mentalność ofiary i spisków

Trzecia kwestia, o której już trochę wspomniałem, to to, że osoby biedne mentalnie często czują się pokrzywdzone przez coś – politykę, świat, czy cokolwiek innego. Zawsze mają wrażenie, że świat się na nich uwziął. Znam takie osoby, które przekonują, że są ofiarami jakiegoś spisku, w którym bogaci czy władza zabraniają im zarabiać pieniądze. To jest po prostu krzywe myślenie. Często ten sposób myślenia wynika z tego, co usłyszałeś od swoich rodziców, którzy mówili: „Jezu, czemu to nas dotyka? Jakie straszne tragedie i tylko my to przeżywamy!” Takie myślenie to mentalność ofiary.

Ludzie, którzy nie potrafią rozwijać się i iść do przodu, myślą, że cały świat jest przeciwko nim, że to jakiś spisek elit, które chcą ich zniszczyć. Sam nie znam nikogo, kto byłby w jakimkolwiek spisku. Może to ja jestem w spisku przed moim wizerunkiem w lustrze, gdzie umówiliśmy się, że będę ciężko pracował, aby osiągnąć to, co osiągnąłem. Nie ma żadnej zmowy, która zabrania biednym zarabiać. Widzimy w filmach czy książkach, że bogaci ludzie to często przedstawiani są jako grupa, która planuje wyzysk biednych. To jest mit. Osoby, które piszą scenariusze filmowe czy książki, zwykle same nie są zamożne – a pisząc takie historie, tworzą narrację, która jest łatwa do sprzedaży, bo ludzie chcą mieć wspólnego wroga, z którym można walczyć. Jeśli więc twoim wrogiem są bogaci ludzie, to jak chcesz być bogaty, skoro tak ich postrzegasz?

W rzeczywistości zasada jest bardzo prosta. Bogaci to ci, którzy wygrywają w grze. Gra polega na tym, że są myśliwi i zwierzyna. Myśliwy to ktoś, kto wie, jak wygrać, a zwierzyna to ktoś, kto daje się złapać. Świat ludzi bogatych i biednych najczęściej wygląda tak, że bogaty to ten, który potrafi wyjść z tej gry zwycięsko. Jeśli będziesz uważał siebie za zwierzę, nigdy nie staniesz się myśliwym. To jest twoja decyzja – czy nauczysz się grać w tę grę, czy zrozumiesz, że to po prostu prawo przyrody: albo ty coś kupujesz, albo ktoś kupuje coś od ciebie.

Zauważ, że obecnie, kiedy słuchasz tego podcastu, ja jestem myśliwym, a ty – zwierzyną. Nagrywam dla ciebie ten materiał, wpływam na twoje myślenie, przekazuję ci informacje. Jeżeli na przykład prowadzę webinar, a ty go oglądasz, to ja mogę zarobić 150 tysięcy złotych w dwie godziny. Dlaczego? Ponieważ 800 osób, zamiast wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć działać, po prostu siedzi i słucha. Takie osoby nie podejmują wyzwań, nie odważają się zmierzyć z hejtem czy krytyką – wolały oglądać. I to właśnie ja zebrałem „mięso” tej gry. To, co myślą ci ludzie, nie trafia do nich w taki sposób, jak trafia do ciebie. Ty robisz krok do przodu, oni pozostają w miejscu.

Możesz się na to obrazić, możesz powiedzieć, że to, co mówię, jest szalone, ale tak naprawdę mało kto mówi prawdę. Większość osób boi się mówić to, co naprawdę myśli, bo boją się, że nikt od nich nie kupi produktów. Ja już swoje zarobiłem, więc mogę ci powiedzieć prawdę, bo chcę, żebyś znał rzeczywiste realia. Jeśli nie chcesz być biernym uczestnikiem, po prostu przestań być życiową „pipą”. Zdobądź się na odwagę, wejdź do gry i przestań być zwierzyną. Zacznij być myśliwym, sprzedawaj, twórz, daj ludziom ofertę. Musisz mieć jaja, by powiedzieć: „Kup ode mnie”, a potem sam będziesz stawiał na to, co chcesz osiągnąć. Albo tworzysz, albo konsumujesz. To jest ta prosta zasada.

Cierpliwość i gotowość do czekania na pieniądze

Biedni ludzie nie potrafią czekać na pieniądze, dlatego często zadowalają się natychmiastową gratyfikacją – tzw. dopaminką. W praktyce oznacza to, że preferują pewne, ale niewielkie dochody, jak na przykład stała pensja na etacie, która w wielu przypadkach nie wystarcza na życie. Przykładem tego, jak zmieniała się wartość pracy i pieniądza, może być historia z USA, gdzie kilka set lat temu jeden cieśla utrzymywał żonę i pięcioro dzieci. Z czasem, przez inflację i spadek wartości pieniądza, już trzeba było, żeby kobieta również poszła do pracy. A dziś, aby przetrwać, wiele rodzin musi pracować na kilku etatach, ograniczać swoje potrzeby i pragnienia. Widać, jak czasami musimy zapłacić za brak cierpliwości i zrozumienia, jak działa ekonomia.

Ludzie wolą natychmiastową nagrodę niż długofalowe efekty. Z tego powodu wiele osób jest przywiązanych do etatu, mimo że ten nie zapewnia im dostatku. To wygodne – dostajesz regularną pensję, ale rzadko wystarcza to na większe cele. Często spotykam się z pytaniem: „Mirku, ale żeby sprzedawać e-booki, muszę założyć firmę, tak?”. Nie, nie musisz. Całe życie możesz pracować na etacie. I to jest okej. Ja sam długo byłem na etacie, ale zrozumiałem, że nie chcę tak żyć. Wiele osób jest szczęśliwych, pracując na etacie, robiąc to, co lubią, ale jeśli nie potrafisz czekać na efekty swoich działań, zawsze będziesz zadowolony z mniejszego wynagrodzenia. Jeśli boisz się ryzyka, zawsze wybierzesz mniejszą stawkę, a wtedy nie ma możliwości zbudowania czegoś większego.

Wszystko, co wartościowe, wymaga cierpliwości. Pamiętam, jak kiedyś pokazywałem uczniom w szkole kwadrant Roberta Kiyosakiego, który przedstawia cztery źródła dochodu: pracujesz za godzinę (czyli wymieniasz czas na pieniądze), zakładasz firmę i kupujesz czas innych ludzi, a na końcu, pieniądze zaczynają pracować na ciebie. A ja czekałem wiele lat, zanim coś zaczęło pracować na mnie. Oczywiście mogłem wziąć kredyty, kupić mieszkania na wynajem i zapożyczyć się, ale nigdy nie postępuję w ten sposób. Zawsze staram się unikać ryzyka i utrzymuję bezpieczną poduszkę finansową, żeby czuć się komfortowo. Dla mnie komfort życiowy jest ważniejszy niż kolejne dublowanie pieniędzy.

Pierwsze pieniądze, które zarobiłem bezpośrednio z pasywnych źródeł, pochodziły z nieruchomości, obligacji i innych inwestycji. Nie mówię tutaj o książkach czy YouTube, bo to także jest pasywny dochód, ale musiałem na to zapracować. Czasem długo czekałem, żeby moje inwestycje zaczęły przynosić dochody. I zrozumiałem, że moją największą siłą jest cierpliwość – z żoną uczymy się czekać i stawiać na długofalowy rozwój.

Ważne jest, żeby być zgodnym ze swoją drugą połówką, szczególnie jeśli chodzi o finanse. Znam wiele osób, gdzie mężczyzna ciężko pracuje, odkłada pieniądze, ale jego żona wydaje wszystko na impulsywne zakupy, na torebki czy inne rzeczy, które dają jej chwilową radość. Zamiast budować majątek, jego pieniądze są ciągle wydawane, co prowadzi do problemów finansowych. To może prowadzić do długów i zmniejszenia możliwości rozwoju, bo kiedy jedna osoba wydaje, a druga chce inwestować, nie ma harmonii. W takim związku będzie trudno zbudować pasywny dochód. Z tego powodu tak ważne jest, by partnerzy rozumieli się nie tylko emocjonalnie, ale i finansowo.

Dzięki cierpliwości można zbudować majątek, bo pieniądze rodzą się z czasu i wysiłku. Warren Buffett mówi, że inwestowanie jest nudne, jak patrzenie na schnącą farbę, i to jest prawda – sukces wymaga cierpliwości. „Martwi inwestorzy” to ci, którzy nie ruszają swoich aktywów i pozostawiają je, żeby mogły się rozwijać. Na wszystko trzeba czekać, ale to jest kluczowy element bogatego mentalu. Kiedy ktoś nie potrafi czekać na efekty swoich działań, nie zrozumie, że budowanie bogactwa wymaga czasu. Podobnie jest z reklamą – jeśli ktoś nie ma cierpliwości, by poczekać na efekty swoich inwestycji, to nie ma mentalności osoby, która będzie w stanie zbudować coś dużego. Cierpliwość to fundament, który pozwala zbudować coś wartościowego.

Praca za darmo i ekonomia wymiany

Piąta rzecz, która jest bardzo powszechna wśród ludzi, którzy nie potrafią zbudować majątku w internecie, to ich przekonanie, że są cwani, ponieważ nie chcą pracować za darmo. Często słyszę: „Jak mam oddać e-booka za darmo? Jak mam prowadzić webinar bez opłat? Jak mogę robić coś na YouTube za darmo?”. I co ciekawe, ci ludzie naprawdę myślą, że są mądrzy, a w rzeczywistości ich postawa prowadzi do tego, że pozostaną w biedzie. Jeśli nie potrafisz przez pewien czas pracować za darmo, to raczej będzie ci ciężko osiągnąć sukces w internecie, szczególnie jeśli chodzi o sprzedaż wiedzy czy budowanie marki osobistej.

To, co jest kluczowe, to zrozumienie, że na początku trzeba dawać coś od siebie bez oczekiwania natychmiastowej zapłaty. Jeżeli robisz coś, co daje ci frajdę, jak na przykład nagrywanie podcastów, dzielenie się wiedzą, to jesteś gotów pracować za darmo, bo czujesz radość z pomocy innym i przekazywania wartości. Właśnie to jest podejście, które pozwala na prawdziwy rozwój. Dla mnie każde działanie za darmo nie oznacza, że jestem głupcem czy frajerem. Wierzę w ekonomię wdzięczności i wiem, że im więcej dam, tym więcej wróci do mnie, chociaż na pierwszy rzut oka może to wydawać się nielogiczne.

Biedni ludzie często nie są w stanie zaakceptować pracy za darmo. Mają poczucie, że powinni być natychmiastowo wynagradzani. Często słyszę: „Nie będę pracował za darmo”. To dotyczy wielu rzeczy: nie chcą zrobić komuś logo, napisać 100 postów, pokazać swojej wartości, bo od razu oczekują zapłaty. I tu zaczyna się problem – oni traktują każdego jak potencjalnego oszusta, bo nie potrafią zaufać innym. A to prowadzi do tego, że nie rozumieją, że na początku trzeba inwestować w relacje, dawać coś, zanim otrzymamy. Wiem, że jeśli będziesz działał w dobrej wierze, to w końcu dostaniesz to, czego oczekujesz.

Często ludzie, którzy oferują jakieś usługi (np. tworzenie grafik, miniaturki), od razu domagają się zapłaty przed rozpoczęciem pracy. Myślą, że są cwani, że „zabezpieczają się”, ale tak naprawdę pokazują, że nie potrafią zaufać innym i że nie rozumieją prawdziwego sensu współpracy. W świecie biznesu, szczególnie tym internetowym, trzeba być gotowym na budowanie relacji i dawanie wartości, zanim otrzymasz coś w zamian.

Z czasem zrozumiałem, że ważne jest pomaganie innym. Jak mówi Zig Ziglar: „Jeśli pomożesz innym ludziom spełnić ich marzenia, oni pomogą spełnić twoje”. To podejście zmieniło moje życie. Zawsze marzyłem o tym, żeby mieszkać w Hiszpanii i realizować swoje pasje. Dzięki temu, że pomogłem wielu osobom, na przykład za pomocą moich aplikacji, mogłem spełnić swoje marzenia. Pomogłem ludziom osiągnąć lepsze wyniki finansowe, zwiększyć produktywność i zrealizować ich cele. I to dzięki tym ludziom, którzy skorzystali z moich produktów, mogłem osiągnąć swoje marzenia.

Pieniądze, według mnie, są nośnikiem energii i wymiany dobra. Płacę komuś, ponieważ ta osoba zrobiła coś dla mnie, a oni płacą mi, bo dostali coś, co im pomogło. To jest prawdziwa ekonomia wymiany. Zrozumienie tego mechanizmu sprawia, że patrzymy na pieniądze inaczej – jako coś, co wraca, jeśli jesteś gotów dawać. To pozwala na osiąganie długoterminowego sukcesu.

Niestety, osoby, które nie potrafią pracować za darmo, które nie rozumieją, jak działa wymiana dobra, najczęściej zostaną w biedzie, bo nie będą w stanie zbudować sieci kontaktów, zaufania i wartościowych relacji, które pozwalają na prawdziwy rozwój. W internecie, a w szczególności w biznesie, kluczem do sukcesu jest właśnie umiejętność inwestowania w innych.

Ukraść pomysł to nie wszystko

Szósta rzecz, która jest dosyć powszechna wśród ludzi biednych, to przekonanie, że jeśli ukradną pomysł od kogoś bogatego, to również staną się bogaci. W mojej okolicy jest wiele takich przykładów. Pamiętam historię o kolejarzu, który odkrył, że można sprzedawać ciuchy z Chin na Allegro. Zauważył to, kupił kontener towaru i zaczął sprzedawać. Wkrótce ludzie zaczęli dostrzegać, że buduje sobie wielki dom. Kilku jego znajomych, być może również kolejarzy, postanowiło podjąć tę samą drogę – założyli konta na Allegro i szukali hurtowni w Chinach, by zrobić to samo. Efekt? Wielu z nich skończyło z długami i bez żadnych rezultatów. Dlaczego? Ponieważ pomysł na biznes to jedno, ale charakter i mentalność to drugie.

Możesz ukraść czyiś pomysł na biznes, ale to nie wystarczy, by osiągnąć ten sam sukces. To, co jest naprawdę istotne, to charakter i mentalność przedsiębiorcy. Pomysł jest tylko początkiem. Jeśli nie masz odpowiedniego podejścia, motywacji i wytrwałości, nie uda ci się osiągnąć tego samego, co osoba, od której pomysł „skradłeś”. Oczywiście, czasami zdarza się, że ktoś, kto wykorzystał cudzy pomysł, osiągnie sukces. To jednak wymaga odpowiednich cech charakteru i zaangażowania. W innym przypadku pomysł nie będzie wart nic, jeśli nie włożysz w niego pracy, poświęcenia i nie wyciągniesz lekcji z błędów.

Znam również historię o pewnej rodzinie, która miała pieniądze po sprzedaży działek i myślała, że na tym zbuduje swoją przyszłość. Marzyli o bogactwie – wielkich domach, drogich samochodach, życiu na wysokim poziomie. Sprzedali działki, otwierali różne biznesy, ale każda z tych prób kończyła się niepowodzeniem. W końcu, po sprzedaży tych działek, zostali z długami i jeszcze gorszą sytuacją niż na początku. I co było kluczem? Oni mieli pieniądze, ale nie mieli wiedzy o biznesie, ani odpowiedniego charakteru, by utrzymać te pieniądze i rozwijać coś wartościowego.

Wszystkie te próby, które kończyły się porażką, pokazują, że pomysł na biznes to zaledwie mały fragment sukcesu. Bardziej liczy się umiejętność zarządzania, wytrwałość, zdolność do nauki na błędach i wyciąganie wniosków z porażek. Bez odpowiedniej wiedzy o tym, jak prowadzić biznes, i bez dobrego charakteru, nawet duży kapitał nie wystarczy, by osiągnąć sukces.

Nie chodzi o to, że nie masz szans na sukces, jeżeli nie masz jeszcze odpowiedniego doświadczenia. Chodzi o to, że jeśli masz pomysł na biznes, musisz być gotów na naukę, rozwój i ciągłe doskonalenie. Charakter, wytrwałość, zdolność do nauki i adaptacji to kluczowe cechy, które pozwolą ci wykorzystać pomysł na biznes w sposób, który przyniesie ci sukces. Ukraść pomysł – to tylko początek, ale bez odpowiedniego podejścia nie masz szans na sukces.

Negatywne otoczenie a sukces w biznesie

Siódma rzecz to błąd mentalny, który jest jakby wdrukowany w myślenie wielu osób – mianowicie, wierzą, że otaczając się ludźmi negatywnymi, pełnymi zawiści, hejterami i pesymistami, będą w stanie zbudować biznes. Ludzie ci często myślą, że jeśli będą hejtować innych, krytykować ich pomysły, a w swojej głowie utrzymywać przekonanie, że świat jest złym miejscem, to jakoś uda im się rozwinąć swoją działalność. Niestety, to jest ogromny błąd.

Pomyśl sobie, czego boi się hejter? Dlaczego osoby, które ciągle hejtują, nie działają? Ponieważ ich strach przed porażką i lęk przed oceną innych ludzi są na tyle silne, że blokują ich własną twórczość i rozwój. Hejterzy nie podejmują działań, bo są bardziej skupieni na tym, by krytykować innych niż działać na własny rachunek. Oni „ustalają” zasady, mówią, co można, a czego nie, ale nie wdrażają tych zasad w swoim życiu. To są tzw. szeryfowie biznesowi, którzy twierdzą, że wszystko w internecie powinno być zakazane, a reklamy, które się im nie podobają, należy zakazać. Ich energia jest skierowana na narzekanie, a nie na twórcze działanie.

Problem w tym, że jeśli w Twoim otoczeniu jest tylko takie podejście, to bardzo trudno będzie Ci osiągnąć sukces. Ludzie, którzy wokół Ciebie żyją w negatywnej bańce, przekonani, że nic się nie da zrobić, że wszystko jest złe, że w Polsce nie da się zarobić, że firmy upadają, wpłyną na Twój sposób myślenia. Takie otoczenie nie tylko blokuje pozytywne myślenie, ale też nie pozwala Ci dostrzec okazji, które pojawiają się w życiu. Jeśli nie zmienisz swojego otoczenia, nawet najlepszy pomysł na biznes może skończyć się niepowodzeniem.

Pamiętam, że po rzuceniu etatu miałem ogromny szok. Po kilku tygodniach zauważyłem, jak mocno otoczenie osób z poprzedniej pracy wpływało na moje myślenie. Byłem w środowisku, które zamiast motywować do działania, wyśmiewało moje pomysły. Takie nastawienie nie pomagało mi rozwinąć skrzydeł. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, jak wielki wpływ miały te osoby na moje postrzeganie rzeczywistości. Zaczynając działać samodzielnie, dostrzegłem, że świat jest pełen możliwości, których wcześniej nie widziałem. To było jak wyjście z ciemnej jaskini, gdzie musiałem się kulić, do jasnego i przestronnego miejsca, gdzie wszystko wydawało się możliwe.

Właśnie dlatego tak ważne jest, z kim się otaczasz. Jeżeli nie zmienisz swojego otoczenia, w którym dominuje strach, lęki i pesymizm, bardzo trudno będzie Ci rozwinąć biznes. Twoje myśli i działania będą pod wpływem tych, którzy zamiast tworzyć, skupiają się na narzekaniu. Wspieraj się osobami, które inspirują, motywują do działania, które widzą możliwości, a nie tylko przeszkody. Dzięki temu zaczniesz zauważać te same możliwości, które były ukryte w cieniu negatywnego myślenia.

Wybieranie trudniejszych dróg

Ósma mentalna wada to skłonność do wybierania drogi, która jest łatwa. To typowe dla wielu ludzi – unikają wyzwań i wolą wybierać to, co jest proste, szybkie, wygodne. W naturze człowieka leży chęć unikania trudności, a to, co łatwe, często daje chwilową satysfakcję, ale nie prowadzi do długofalowego sukcesu. Bycie przedsiębiorcą, który odnosi sukces, często wymaga, by robić rzeczy odwrotnie niż wszyscy – nie podążać za utartymi ścieżkami, ale brać na siebie wyzwania, które w innych budzą opór.

Na początku myślałem, że to jest tylko pusty truizm, powtarzany w książkach o sukcesie, że trzeba robić rzeczy odwrotnie, inaczej. Jednak kiedy zaczynałem testować różne pomysły i projekty, zauważyłem, że często to, co wydawało się problemem, właśnie z tych problemów wynikały najlepsze rozwiązania. Czasem działałem na zasadzie improwizacji, wymyślałem coś na szybko, reagując na niespodziewane sytuacje, i okazywało się, że to właśnie te improwizowane pomysły były najbardziej innowacyjne.

Większość ludzi nie decyduje się na trudne drogi. Zamiast stawiać sobie wyzwania, wolą robić coś łatwego, coś, co nie wymaga dużego wysiłku. Dla mnie to właśnie wybieranie trudnych, bolesnych decyzji, wcale nie tych najbardziej ekscytujących, okazało się kluczowe w mojej drodze. Kiedy miałem 16 lat, grałem na gitarze, ćwiczyłem godzinami w trudnych warunkach, z kiepskim sprzętem. Wszyscy dookoła mnie wybierali łatwiejsze drogi, bawiąc się, a ja siedziałem, ćwiczyłem, nie wybierając zabawy, tylko pracę nad sobą. Dziś słyszę od tych samych osób, że „miałem szczęście”, ale nie byłoby tego szczęścia, gdybym nie wybrał trudniejszej drogi.

Kiedy ludzie widzą mnie teraz i słyszą o moim sukcesie, nie widzą tego, co było wcześniej – tych godzin pracy, tych wyborów, które były dalekie od łatwych. Nie chodzi o to, by co miesiąc zmieniać kierunek, próbować nowych, ekscytujących biznesów. Ja robię to samo od 2009 roku i to właśnie w tej rutynie, w tym powtarzaniu, znalazłem prawdziwy sukces. Biznes to robienie pieniędzy, a nie szukanie ekscytacji i nowych pomysłów co chwilę. To, co robię, jest skuteczne, więc po co zmieniać, jeśli to działa?

Ludzie często dążą do „szybkiej frajdy”, nowych wrażeń, ale tak naprawdę prawdziwy sukces polega na cierpliwości i wytrwałości w tym, co robisz. Podobnie jak niektórzy zaczynają rapować, a potem chcą zmieniać się w komentatorów politycznych, ja wiem, że nie muszę robić wszystkiego, co sprawia mi chwilową przyjemność. Moim celem jest to, co przynosi realny zysk. Chociaż czasami pojawiają się pokusy, by zająć się czymś nowym, to nie warto robić rzeczy tylko po to, by się zabawić. Ważne jest, by wciąż wracać do tego samego, dopóki nie osiągniesz mistrzostwa. To jest trudna droga, ale to ona prowadzi do sukcesu.

Tak naprawdę chodzi o to, by nie dać się zwieść chwilowym przyjemnościom, ale wytrwać w jednym działaniu, doskonalić je do perfekcji. To może być niełatwe, ale kiedy osiągniesz mistrzostwo w jednej rzeczy, zyskasz prawdziwą przewagę nad innymi.


Kolejne, ciekawe artykuły

Zostaw komentarz

Twój komentarz

Twoje imię
Adres strony (opcjonalnie)