Jak wiesz, tworzę właśnie warsztaty o pisaniu emaili sprzedażowych. Do kursu Email Marketing Expert dołączyło już 120 osób. Jako że przewidziałem 2 EKSKLUZYWNE, warsztatowe webinary w zamkniętej grupie, przy liczbie 200 kursantów będę zmuszony zamknąć zapisy do I edycji. Jeżeli nie masz jeszcze dostępu do kursu odbierz go TUTAJ oszczędzając 608 złotych >>>
Ten kurs to:
- 83 nagrania wideo od praktyka
- 13 modułów VOD.
- ponad 10 bonusów, checklist i zestawów gotowych tekstów.
W kursie nauczę Cię m.in.
- jak budować listę mailingową zgodnie z RODO
- w jaki sposób wymyślić tytuł emaila, który
da Ci większą otwieralność - jak pisać emaile, które będą ciekawe i zachęcające
do zakupu - skąd brać pomysły i inspiracje na fenomenalne
teksty sprzedażowe; - jak pisać żeby sprzedaż stale rosła.
- 29 tricków sprzedażowych w email marketingu.
- czego nie robić, aby Twoja lista nie topniała
w zawrotnym tempie.
Zresztą tutaj przeczytasz cały program warsztatów >>>
Do usłyszenia w gronie kursantów
Nastawienie umysłu
Czy wyobrażasz sobie sytuację w której to klient prosi Cię o to żebyś mu sprzedał. Pomyślisz może, że całkowicie zwariowałem. Być może coś podpowiada Ci: Chłopie jest kryzys, gdzie nie pójdę odsyłają mnie z kwitkiem a ty mówisz o tym, że klient będzie się ugania za sprzedawcą. Rozumiem. Wiem jak to brzmi. Pozwól jednak, że powiem Ci coś ważnego. Coś co zmieni ciągłe uganianie się za klientami w dobrą zabawę.
Jaki jest Twój Mindset?
Wszystko zaczyna się w Twojej głowie. To tutaj tkwią nasze przekonania na swój własny temat. Gdybyś miał nagrać się na video i ocenić siebie i produkt, który sprzedajesz to czy szczerze padniesz na kolana przed swoją ofertą? Czy nie jest tak, że w 10, 20 a nawet 30% nie wierzysz, że ktoś może chcieć Twój produkt? Jeżeli zatem Ty nie uganiałbyś się za tym produktem to dlaczego mają to robić Twoi klienci? To szaleństwo.
W jakich okolicznościach sprzedajesz?
Czy zawsze masz ochotę na zakupy? Wyobraź sobie taką sytuację. Dostajesz 10 tysięcy premii. Umawiasz się z żoną, że za te pieniądze kupicie wycieczkę do Malezji. Wysiadasz z samochodu i spotykasz się z przedstawicielką biura podróży. Czy będziesz zadowolony z tego, że ktoś Ci coś sprzedaje? Naturalnie. W takim celu tu przyszedłeś. Lubisz tą sprzedaż.
Innym razem przychodzisz do właściciela firmy i wciskasz mu kolejny produkt. Jesteś już piątym przedstawicielem handlowym w tym dniu. Dodatkowo „szef” ma zły dzień. Boli go głowa bo rano pokłócił się z sąsiadem bo jego pies pogryzł mu bażanta. Czy w takiej sytuacji będzie zadowolony z faktu, że coś mu sprzedajesz? Prawdopodobnie znasz już odpowiedź.
To proste. Łatwiej się sprzedaje, gdy klient jest otwarty na kupowanie. Może zaproszenie go na obiad wymaże kiepskie przejścia z sąsiadem.
Zmień cel na: niech błagają mnie o sprzedaż
Zanim odpowiem na to pytanie co to jest marketing treści, chcę Ci przedstawić dwa pokolenia. Pokolenie X, czyli takie co to przeżyło komunę, dewaluację, handel na bazarach, wejście do Unii itd. To pokolenie jest bardziej ufne niż rozpuszczony pies sąsiada.
Gdy to pokolenie kupuje, to po prostu idzie do sklepu i płaci. Zrobione. Część tego (mojego) pokolenia szuka informacji na forach nie do końca jednak wiedząc, że na kupno 1000 pozytywnych komentarzy na forach internetowych stać najmniejszego przedsiębiorcę o jakim teraz pomyślisz.
Smartfon przyrośnięty do ręki
Pokolenie Y nie rozstaje się ze swoim smartfonem. Przewiduję, że za 100 lat ewolucja wyposaży nas w smartfony już przy porodzie. Wiedzą oni doskonale, który komentarz to ściema. Pytają znajomych na facebooku czy te buty są dobre do siedzenia „pod” blokiem, czy raczej nadają się do biegania po osiedlu.
Mają oni świadomość, że komentarze, lajki i inne tweety można kupić, ale już polecenia blogera, czy „youtubera” to inna wiarygodna sprawa.
Być może tytuł ten brzmi futurystycznie, jednak po analizie pewnego wystąpienia z TED zrozumiałem, że w kierunku automatyzacji zmierza obecnie biznes. Przykładowo, działa już z powodzeniem system logistyczny oparty o roboty Kiva. Nie potrzebny jest już pracownik biegający po magazynie z „paleciakiem”. W tego typu roboty zaopatrzył się m.in. Amazon. Oczywiście człowiek jest cały czas potrzebny, jednak bardziej jako osoba zarządzająca niż pracownik. Dlaczego piszę o tym na moim blogu? Z prostej przyczyny. Wiele czynności w marketingu możesz sobie ułatwić lub zautomatyzować? Oto kilka konkretnych przykładów:
Zaciekawiło mnie ostatnio jak różne grupy ludzi stosują tricki marketingowe. Gdy słyszysz od amerykańskiego guru marketingu, który za swoje konsultacje bierze kilka tysięcy dolarów, że muzyka i jej dobór ma bezpośredni wpływ na sprzedaż, a potem widzisz ulicznego grajka, który z powodzeniem zarabia stosując to prawo to jesteś w szoku? Ja tak.
Przykładowo, ten akordeonista, który gra smutniejsze melodie zarobi więcej niż ten, który gra tylko wesołe utwory. Dlaczego tak jest? Nasz mózg odbiera taką osobę jako godną współczucia (nie pytajcie mnie dlaczego) smutna muzyka powoduje, że się wzruszamy i chcemy takiej osobie pomóc.
Jest wiele zasad wywierania wpływu na ludzi. Problem pojawia się jednak gdy nie wiemy jak dane prawo zastosować. Przykładowo mamy świadomość, że klienci maja tendencję do naśladowania innych.
Gdy widzimy dużą kolejkę do sklepu podświadomie zaczynamy oceniać, że prawdopodobnie znajduje się w sprzedaży coś bardzo wartościowego. Jest to reguła dowodu społecznego, która naprawdę świetnie sprzedaje. Oto kilka przykładów zastosowania w praktyce:
1. Jeżeli jesteś przedstawicielem handlowym i posiadasz planner lub notatnik potencjalny klient będzie chciał zobaczyć czy masz dużo zleceń. Raczej jest mało osób, które chcą jako pierwsze ryzykować użycie nowego produktu lub usługi. Zapisanie takiego notatnika adresami i kontaktami do klientów będzie świadczyło o tym, że masz ciekawy produkt.
Pamiętaj też, że jeżeli nie masz jeszcze klientów, którymi możesz się pochwalić to może warto udostępnić im produkt i usługę za darmo i poprosić o możliwość użycia ich referencji.
Co pewien czas przez polski e-biznes przechodzi fala nowych odkryć marketingowych. Na początku była stara metoda – zakładasz bloga, budujesz listę, pytasz czytelników jaki mają problem, tworzysz lub znajdujesz produkt, który rozwiązuje ich problem, wysyłasz emaile i sprzedajesz.
Potem ktoś wyeliminował bloga. Bo i po co? Możesz kupić płatną reklamę, zbudować listę, spytać klientów jaki mają problem i wysłać im kolejkę emaili z autorespodnera, która zbuduje autorytet eksperta i obali główne obiekcje. Potem wyślesz klika emaili, które sprzedadzą Twój produkt.
53 letnia Susan Warren opracowała bardzo ciekawy model promocji swoich usług. Rano, kiedy mieszkańcy miasta jeszcze spali Susan włamywała się do ich mieszkań i robiła to, w czym czuła się najlepiej, sprzątała na błysk w mieszkaniach swoich „klientów”. Gdy ci wstawali witał ich piękny zapach odświeżaczy powietrza i środków czyszczących oraz perfekcyjnie wysprzątane mieszkanie.
Aha, było jeszcze coś – serwetka z tekstem „Należy się 75 dolarów”. Na kawałku papieru były także dane do zapłaty. Ten plan miał jeden minus – mało kto lubi wpuszczać włamywaczy do swojego mieszkania, nawet jeżeli ten Ci posprząta Ci na błysk. Być może nie polecam Ci kopiować tego modelu w 100%, jednak przy drobnych zmianach możesz pokonać konkurencję.
W najbliższy czwartek o 20.00 poprowadzę specjalny, darmowy webinar na temat skutecznych taktyk marketingowych. Zatytułowałem go “Szybuj ponad konkurencją” gdyż omówimy wspólnie taktyki, dzięki który w sposób stabilny możesz wyprzedzać konkurencję.
Co zrobić, żeby nie konkurować ceną i wygrywać? O tym w najbliższy czwartek. Żeby otrzymać dostęp do webinaru musisz być czytnikiem mojego newslettera. Tutaj możesz uzyskać dostęp>>