Gdy zamawiam pizzę w jednej z lokalnych firm mam z nią duży problem. Jeżeli przywożą ją zbyt późno jest mało zjadliwa. Powód jest prosty, leży zbyt długo na kartonowym pudełku i przechodzi smakiem tektury. Myślę, że gdybym chciał zjeść gorącą tekturę zapłaciłbym mniej.
Kilka dni temu zamówiłem ten włoski przysmak w innej pizzerii. Okazało się, że pomimo opóźnienia nie smakuje jak karton po butach z sosem pomidorowym. Właściciel tego biznesu podkładają pod pizzę folię aluminiową. To bardzo banalne rozwiązanie powoduje, że jedna firma zyskuje klientów a druga traci.
Do czego zmierzam? Pomyśl, gdyby właściciel firmy A zamówił pizzę z firmy B nauczyłby się od nich tego prostego triku. Niestety mało kto prowadzący firmę robi zakupy u konkurencji. Jak to, miałbym ich jeszcze dorabiać? To idiotyczne – tak reagują niektórzy na tego typu pomysły. Na tym prostym przykładzie jasno widać, że kupowanie co pewien czas u konkurencji to prosty sposób na zyskiwanie przewagi.
Jak masz na imię i Starbucks
Inny przykład to sieć Starbucks. Gdy zamawiasz kawę, osoba która ją serwuje pyta Cię jakie imię ma napisać na kubku . Wow, traktują mnie jak człowieka a nie jak zwykłego klienta. Gdy używają Twojego imienia czujesz się ważny. Gdyby właściciele kawiarenek kupowali kawę w Starbucks mogliby za każdym razem wracać z nowymi pomysłami na unowocześnienie biznesu. To tylko dwa przykłady jak wiele informacji może dać podglądanie konkurencji. Jeżeli masz swoje spostrzeżenia napisz w komentarzu poniżej.
Dokładnie tak było w Starbucks w Louvre, zapytali się o nasze imiona, a później zapisali je na kubeczkach;) Wow – zajebisty trick! to była niezła lekacja;)
Dokładnie się z tobą zgadzam, nawet kilka razy wyprzedziłem konkurencję o lata świetlne – obserwując tylko ich błędy…
Nieświadomie wszedłem na wyższy poziom a Ty Mirku mi to tylko uzmysłowiłeś. Kilkanaście razy kupowałem u konkurencji i za każdym razem warto było, bo uczyłem się właśnie prostych i bardzo pomocnych trików.
Pozdrawiam.