W 221. odcinku Podcastu Internetowych Sprzedawców opowiem Ci, dlaczego większość ludzi źle używa sztucznej inteligencji i zaprzepaszcza jej potencjał. Przygotowałem dla ciebie osiem moich sposobów używania sztucznej inteligencji, by robić to dobrze.
Zaskakujące statystyki o AI na LinkedIn
Ostatnio natknąłem się na statystykę, która mówi, że około 50-60% treści na LinkedIn jest pisanych przez boty. Dlaczego mnie to zaskoczyło? Codziennie publikuję swoje podsumowania — mam nadzieję, że je czytasz. Udostępniam je na Facebooku, LinkedIn i w Stories na Instagramie. Piszę je już od około 620 dni, codziennie zbierając swoje myśli. Za każdym razem, gdy wchodzę na LinkedIn, żeby opublikować nowy post, automatycznie coś czytam i czasem się wciągam. Kiedy pomyślę, że połowa z tych treści jest generowana przez boty, jestem zaskoczony, że tego nie zauważam.
Ludzie często mają opory wobec sztucznej inteligencji, bo obawiają się, że inni łatwo wyłapią, iż korzystają z AI. W praktyce, gdy czytamy treści stworzone przez AI, najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy. To przypomina magię. Kiedy widzisz magiczną sztuczkę, wydaje ci się, że jest niemożliwa. Jednak gdy ktoś pokaże, jak ją wykonano, wszystko staje się oczywiste. Tak samo jest ze sztuczną inteligencją. Czytamy te teksty i nie zauważamy, że zostały stworzone przez AI.
Sztuczna inteligencja została zaprojektowana tak, żeby imitować ludzki styl pisania i stawać się coraz trudniejsza do odróżnienia od człowieka. Kiedyś słyszałem wywiad z profesorką z Polski, zajmującą się badaniem AI. Pytano ją, czy potrafi rozpoznać, czy pracę napisał student, czy AI. Odpowiedziała, że ma pewne podejrzenia i wyczuwa to, ale jeśli ktoś dokona kilku poprawek – usunie przesadnie kwiecisty język, którego AI często używa – to staje się to niemal niemożliwe do wykrycia. Wtedy ludzie mogą jedynie podejrzewać, że tekst był pisany z pomocą AI, ale nie mają pewności. Tak właśnie działa ta technologia. Czytamy, ale często nie wiemy, że teksty, które nas angażują, powstały dzięki sztucznej inteligencji.
Trik na wykorzystanie AI do pisania postów
Mam kilka prostych zasad przy pisaniu postów z użyciem AI. Po pierwsze, prawie nigdy nie pozwalam AI pisać „od zera”, na podstawie swoich ogólnych zasobów. Dlaczego? Bo wtedy przeważnie wychodzą gnioty, do których sam bym się nie przyznał. Zamiast tego wgrywam jej swoje materiały, np. te wszystkie moje 600 dni codziennych podsumowań, które zebrałem. To jest już ponad 300 stron tekstu – moja głowa, moje myśli.
I teraz, jak masz coś takiego, to można osiągnąć naprawdę dobre efekty, ale trzeba nad tym popracować, bo najpierw trzeba mieć jakiś materiał, na którym AI będzie działać. Jeśli mam te 300 stron moich tekstów, a każdy z 221 odcinków mojego podcastu ma transkrypcję, to mogę to wszystko wrzucić do takich narzędzi jak Cloud AI albo Google Gemini. W tych płatnych wersjach można wrzucać naprawdę duże porcje danych. Wrzucam tam swoje rzeczy i daję konkretne polecenie, np.: Napisz mi dziesięć postów motywacyjnych, opierając się na moich przemyśleniach. I wtedy ona nie pisze na podstawie ogólnych schematów typu „jak ludzie piszą posty motywacyjne”, bo to wychodzi sztampowe i słabe. Tylko bierze moje treści i pisze tak, jakby to napisał Mirosław Skwarek, jakby weszła mi do głowy.
To jest klucz. Wyciągasz wiedzę ze swojej głowy, zamieniasz ją na tekst, a potem wgrywasz do AI. Na tej bazie ona może pisać, bo wiadomo, nie jesteś w stanie zapamiętać wszystkiego, co powiedziałeś, np. w 221 odcinkach podcastu. Ale wrzucasz jej to wszystko – te 300 stron swoich transkrypcji – i mówisz: Napisz mi pięć postów o moim podejściu do pracy, do motywacji, do ciężkiej pracy. I to działa, bo ona wtedy pisze jak ty, a nie jak AI, która bazuje na ogóle statystyk. Gniotów wtedy nie będzie, bo to cały czas jest twoje, tylko przerobione przez AI.
Jak stworzyć klona swojego stylu pisania
I teraz, jak tę wiedzę z głowy wyjąć i wgrać do sztucznej inteligencji, żeby stworzyć coś na kształt swojego klona? Metoda jest naprawdę prosta. Na przykład ja prowadzę Zoomy – w poniedziałki mamy Akademię Social Media, a we wtorki warsztaty i mastermindy dla osób, które kupiły pakiet sztucznej inteligencji. Jeśli chcesz dołączyć do Akademii Social Media, to mamy tam już 350 archiwalnych nagrań.
Wracając do Zoomów – od jakiegoś czasu Zoom ma świetną funkcję: robi automatycznie transkrypcję całego spotkania, łącznie z pytaniami z czatu. Po dwóch godzinach wychodzi z 50 stron tekstu – i to jest materiał, na którym można pracować z różnymi narzędziami AI, jak Cloud, GPT czy Google Gemini. Wrzucasz tam swoje rzeczy i możesz generować treści: blogi, transkrypcje podcastów, posty – wszystko na podstawie własnych materiałów.
Problem pojawia się, jeśli ktoś nic wcześniej nie pisał ani nie tworzył, tylko nagrywał roleczki czy krótkie filmiki, bo to teraz modne. Z czego taka osoba ma stworzyć bazę wiedzy? Mikrotreści generują mikrozasięgi, mikropieniądze i mikroekspertyzę. Roleczki czy TikToki są spoko, ale ich zadaniem jest jedynie szybkie pokazanie, że „ten gość coś umie”. Natomiast prawdziwą wartość buduje się, tworząc potężne bazy wiedzy: blogi, książki, podcasty – i wtedy masz na czym pracować.
Ci nowi eksperci, którzy bazują tylko na roleczkach, nie stworzą większych treści, bo nie mają nawyku pisania czy tworzenia większych form. Tacy ludzie są skazani na korzystanie z ogólnych zasobów AI, czyli tych 880 milionów stron, na których AI bazuje. Problem polega na tym, że z takich zasobów powstają słabe, ogólne treści. To trochę jak z tanimi chińskimi wyrobami: możesz kupić tanią gitarę za 300 zł, ale jeśli kochasz muzykę, wybierzesz coś lepszego, ręcznie robionego przez lutnika. Tak samo będzie z treściami w internecie – powstanie internet ogólny, pełen sztampy, i internet jakościowy.
Sztuczna inteligencja nie zniszczy wszystkiego. Na pewno na początku będzie trudniej początkującym twórcom treści, ale ci, którzy stawiają na jakość, przetrwają. Już teraz ludzie płacą za subskrypcje lepszych materiałów dziennikarskich – bo szukają wartości. Myślę, że właśnie w tym kierunku to wszystko zmierza.
Pogłębianie promptów dla lepszych treści
Błędem, jaki ludzie popełniają, korzystając ze sztucznej inteligencji, jest to, że pozwalają jej pisać bardzo spłycone treści. Jak temu zaradzić? Klucz to pogłębianie promptów. Jak to zrobić? To proste – eksperymentuj.
Na początek napisz prompta: Napisz mi artykuł na bloga, który będzie miał X znaków. Artykuł ma być poradnikowy, rozwiązywać konkretny problem, a jego styl ma być ciekawy, przyjazny. Zwracaj się bezpośrednio do odbiorcy. Dodaj chwytliwe nagłówki w stylu ‘7 rzeczy, których nie wiedziałeś o…’.
AI wygeneruje tekst, ale często zdarza się, że coś nie do końca będzie ci pasować. Na przykład, ja zauważam, że AI pisze zbyt ogólnie. Co wtedy robię? Poprawiam prompta: Nie pisz ogólnie, używaj konkretów, podawaj wyniki badań, przykłady i szczegóły. W ten sposób iterujesz swoje polecenia, szlifujesz je, aż osiągniesz efekt, który naprawdę cię zadowoli. Zamiast wpisywać krótkie, ogólne polecenia, staraj się tworzyć bardziej szczegółowe i dłuższe prompty. Im więcej informacji dasz AI, tym lepszy będzie rezultat. Próbuj, modyfikuj i obserwuj, jak treści stają się coraz bardziej wartościowe.
Wykorzystanie własnych treści zamiast zasobów AI
Kolejnym kluczowym błędem, jaki widzę, jest bazowanie wyłącznie na tym, co sztuczna inteligencja już ma w swoich zasobach. Zastanów się – jeśli zajmujesz się Instagramem od dziesięciu lat, masz swoją ekspertyzę i swoje know-how. A teraz, gdybyś poprosił AI: Napisz mi dziesięć porad na temat Instagrama, co otrzymasz? Zwykle to, co najczęściej powtarzane w sieci – i w większości przypadków będzie to płytki, ogólny bełkot. Ale teraz wyobraź sobie, że masz nagranego Zooma, gdzie przez dwie godziny odpowiadasz na pytania ludzi o Instagramie. Mówisz: Słuchajcie, robię to od dziesięciu lat. To są mity, na które się nie nabierajcie, róbcie to tak, tak i tak. Jeśli wrzucisz to nagranie jako transkrypcję do sztucznej inteligencji i poprosisz: Napisz mi post na podstawie tej wiedzy, dostaniesz treść opartą na twojej ekspertyzie, na twoim know-how.
AI w procesie pisania książek
Pisanie książki to kolejny przykład, gdzie sztuczna inteligencja może ułatwić proces, ale warto zachować zdrowy balans. Wymyślenie tytułu to jeden z najprostszych kroków – AI szybko generuje propozycje, które można dopasować do tematu książki. Jeśli chodzi o spis treści, sztuczna inteligencja świetnie tworzy szczegółowe struktury książki, które potem można rozwinąć własną treścią. Pomaga też opracować krótkie streszczenia czy podsumowania.
Jeśli chodzi o moje podejście, nie czuję, żeby tworzenie książek w pełni przez AI było dla mnie odpowiednie. Oczywiście sprawdziłem, czy to możliwe. Napisałem kiedyś e-booka o Instagramie z pomocą AI, który teraz funkcjonuje jako darmowy bonus. Ale muszę przyznać, że poprawki zajęły mi więcej czasu, niż gdybym napisał go samodzielnie od zera. Dlatego wolę traktować AI jako wsparcie w tworzeniu treści, a nie coś, co mnie zastępuje.
Przygotowując się do pisania, wgrywam do AI treści z webinarów, Zoomów czy transkrypcji i proszę o wyciągnięcie kluczowych informacji. Dzięki temu mogę znaleźć najbardziej wartościowe fragmenty, które potem rozwijam w książce. AI świetnie sprawdza się też w codziennym tworzeniu treści. Gdy mam długą treść, na przykład nagranie Zooma lub webinaru, wgrywam ją do narzędzia, takiego jak ChatGPT czy Cloud AI, i proszę o wyłuskanie najważniejszych punktów. Na podstawie tego tworzę kilkadziesiąt krótkich treści, które mogę wykorzystać na LinkedIn, Threads, Twitterze czy w innych formatach.
Tworzenie treści według przykładów
Kolejną rzeczą, którą stosuję jest to, że sztuczna inteligencja działa najlepiej, gdy dasz jej przykład. Wchodzę na Threads, widzę post dietetyka, który pisze krótkie, ale świetne teksty, typu „Pięć błędów w czymś tam,” gdzie wszystko jest krótko i konkretnie wyjaśnione. Kopiuję taki post, wrzucam go do AI – np. do narzędzi takich jak Virtualna AI, Ebook Assistant czy Copywriter AI – i proszę: Napisz mi według tego wzoru post o pięciu błędach na Instagramie.
Kiedy widzisz ciekawy post, który twoim zdaniem działa – czy to przez jego formę, czy reakcje w komentarzach – zauważ, że jego siła tkwi w skondensowanej treści, gdzie w krótkim tekście zawarte jest dużo informacji. To jest teraz klucz. Możesz wtedy poprosić AI o parafrazę lub stworzenie postu na podobnym schemacie, ale z twojego zakresu tematycznego. Działa to fenomenalnie.
Możesz też wrzucać do AI moje mailingi sprzedażowe. Jeśli dostajesz ode mnie pięć mailingów, możesz wgrać je do narzędzia, np. Copywriter AI, i powiedzieć: Napisz mi podobne mailingi, ale sprzedające np. maseczkę na twarz, rower górski albo mieszkanie pod Warszawą. Wtedy sztuczna inteligencja wykorzystuje moje schematy i techniki copywriterskie, ale dostosowuje treść do twojej potrzeby sprzedażowej. Radzi sobie z tym świetnie.
AI bardzo dobrze pracuje, gdy dostarczasz jej swoje dane i przykłady. Lepiej jest napisać: Stwórz coś według tego przykładu, niż dać jej bardzo ogólne polecenie typu: Napisz artykuł na bloga. Kiedy ma przykład, potrafi tworzyć naprawdę wartościowe treści.
Streszczanie lekcji kursu z AI
Kolejną rzeczą, w której wykorzystuję sztuczną inteligencję i która bardzo mi pomaga, jest streszczanie odcinków lekcji z mojego kursu. Używam narzędzi, takich jak Vimeo, do wrzucania moich kursów, które mają na przykład lekcje trwające dwadzieścia minut. Po prostu wrzucam taką lekcję kursu do narzędzia Cocado, które zamienia wideo na tekst, czyli robi transkrypcję.
Teraz, ktoś może obejrzeć film, ale może chcieć mieć streszczenie tego wideo. W takim przypadku wpisuję polecenie, na przykład: Wypisz mi najważniejsze punkty z tego filmu. I tutaj możesz zastosować takie narzędzia, do których można wgrywać teksty, jak Copywriter AI, czy np. Gemini. Dzięki temu tworzysz skróconą wersję materiału wideo lub wersję w formie PDF. To bardzo przydatne, ponieważ nie każdy, kto kupi kurs, ma czas na jego przejście czy słuchanie, ale jest w stanie w samolocie przeczytać PDF.
Szybsza nauka dzięki sztucznej inteligencji
Kolejną rzeczą, do której wykorzystuję sztuczną inteligencję, jest to, że szybciej się uczę. Mam kilka prostych trików, które pomagają mi w tym procesie. Otwieram książkę, mam dwie strony do przeczytania, co zajmuje około dwóch do trzech minut, w zależności od tego, jak szybko ktoś czyta. Następnie robię zdjęcie tych stron telefonem i wrzucam je do narzędzia AI, pisząc polecenie, żeby wypisało mi same konkrety z tego tekstu. Sztuczna inteligencja radzi sobie już z rozpoznawaniem tekstów ze zdjęć, zrzutów ekranu, więc można ją wykorzystać w wielu sytuacjach.
Na przykład, jeśli otrzymujesz jakieś pismo urzędowe, robisz zdjęcie, wrzucasz do AI, a ona napisze ci odpowiedź. Jeśli masz wyniki badań lekarskich, możesz je wrzucić do sztucznej inteligencji jako zdjęcie lub skan i poprosić o interpretację. Oczywiście, trzeba także pójść do lekarza, ale przynajmniej możesz uzyskać jakieś pierwsze informacje. Coraz częściej także medycyna korzysta z AI do analizy zdjęć rentgenowskich czy innych badań. Możliwości są ogromne.
Uwielbiam łączyć kropki, bo wtedy wszystko staje się jasne. Czasem, kiedy ktoś mi mówi o swoim zastosowaniu sztucznej inteligencji, a ja w ogóle na to nie wpadłem, mam „objawienie”. To otwiera mi głowę, bo to, co zajmowało mi kilka godzin, AI może zrobić w sekundy.
Streszczanie materiałów z YouTube za pomocą AI
Kolejną rzeczą, która mi pomaga, jest to, że szybciej się uczę. Na przykład, kiedyś, gdy jakiś filmik na YouTube miał 20 minut, musiałem poświęcić czas na oglądanie go, nawet jeśli przyspieszyłem, to nadal traciłem około dziesięciu minut. Teraz, w większości anglojęzycznych materiałów, w opisie na samym dole znajduje się transkrypcja. Możesz ją skopiować i wrzucić do sztucznej inteligencji i poprosić, żeby streściła ci to w trzydziestu punktach. Dzięki temu uczysz się o wiele szybciej.
Ponieważ sztuczna inteligencja radzi sobie również ze zdjęciami, jeżeli szukasz pomysłów na odcinek podcastu, film na YouTube lub artykuł na bloga, wejdź na profil jakiegoś twórcy, który ma duże zasięgi, wielu subskrybentów i nagrywa świetne materiały. Zrób zrzut ekranu lub zdjęcie ekranu telefonu, komputera czy laptopa, a następnie wrzuć to do sztucznej inteligencji. Poproś ją, żeby na podstawie tych miniaturek wymyśliła ci pięćdziesiąt pomysłów na podobne filmy, podcasty itd. Zobaczysz, że będzie magia.
Sztuczna inteligencja a przyszłość pracy
Uważam, że sztuczna inteligencja jeszcze się nie rozwinęła do końca. Na pewno będzie działała na zasadzie „gotowania żaby”, czyli stopniowo będziemy dostrzegać jej coraz większą obecność w naszym otoczeniu. Jeśli jednak nie nauczysz się jej stosować, to masz duże szanse na rozczarowanie. Ostatni podcast zainspirował mnie do tego, że napisało do mnie kilka osób, które posiadają sztuczną inteligencję, ale nie spełniła ona ich oczekiwań. Po przeanalizowaniu ich mediów społecznościowych, blogów czy LinkedIn’a okazało się, że ci ludzie nic nie robią, że nie wykorzystują potencjału, który mają. To zdziwienie jest dla mnie zrozumiałe, bo wiele osób ma dostęp do narzędzi, ale nie potrafi z nich skorzystać, bo są zbyt leniwi, zbyt mało ambitni, by w ogóle je wykorzystać.
Sztuczna inteligencja uczyni milionerami tylko te osoby, które będą wystarczająco pracowite, by to, co zrobią z pomocą sztucznej inteligencji, pójść dalej i wykorzystać w pełni. Jeśli ktoś ma sztuczną inteligencję i myśli, że teraz będzie milionerem, bo zbuduje markę, napisze artykuły, nagra kursy, zarobi pieniądze, napisze mailingi — to nic z tego nie wyjdzie, bo sztuczna inteligencja nie spowoduje, że ta osoba przestanie być leniwa i mniej pracowita.
Jeśli jednak połączysz swoją pracowitość z niesamowitymi narzędziami, jakie masz do dyspozycji, dodasz do tego odwagę, to masz ogromną szansę. Na przykład, żeby sprzedać e-booka stworzonego z pomocą sztucznej inteligencji, nagrać kurs, musisz mieć odwagę, by mieć swoją firmę, nie bać się wystawić fakturę, nie obawiać się urzędów skarbowych czy kontroli.
Sztuczna inteligencja zmieni życie tych, którzy odważą się i zdecydują, by z niej korzystać. Przyspieszy ich procesy, pozwoli im szybciej zarobić pieniądze i stać się mistrzami w tym, co robią. Większość ludzi jednak nadal będzie leniwa, jak była wcześniej. To jest mój wniosek dotyczący pracy ze sztuczną inteligencją.