Jak pracuje Mirosław Skwarek – sekrety mojej produktywności

Jak pracuje Mirosław Skwarek – sekrety mojej produktywności

W 191 odcinku Podcastu Internetowych Sprzedawców opowiem Ci o sekretach mojej produktywności. Pokażę Ci 10 elementów, które pomagają mi skoncentrować się na pracy, by być bardziej produktywnym i zrobić więcej każdego dnia. Jednak zanim zaczniemy, zapraszam Cię na serię webinarów ze sztucznej inteligencji, bo ciągle pytacie, gdzie można się nauczyć ją stosować. Jeżeli wpiszesz w przeglądarkę 5dnizAI.pl, to zapiszesz się na serię 5 webinarów ze sztucznej inteligencji.

Stoper przeciw prokrastynacji

Pierwsza rzecz, która mi pomaga w pracy to stoper w telefonie, który stosuję, by walczyć z prokrastynacją. Ostatnio pojawiło mi się na Instagramie kilka filmików, po których sądzę, że mam rolkowe ADHD – pracuję wątkowo, mam mapę myśli i okresy dekoncentracji, np. mam wysłać do mojej fantastycznej księgowej jakieś dane z przelewów i faktury. Ale gdy do tego siadam, to widzę naprzeciwko siebie np. gazetę Tylko rock, którą kupuję już chyba 20 lat. Zrobienia księgowości nie wymaga dużego nakładu czasu, więc przychodzi myśl, żeby posłuchać jakiejś płyty w tle. I wtedy się zaczyna. 

Szukam płyty, potem szukam słuchawek. Idę po słuchawki, a przy okazji zrobię sobie kawę. Elementem, który mi bardzo pomaga to okiełznać, jest stoper. Wyznaczam sobie konkretny czas na wykonanie zadania, podczas którego będę skoncentrowany. Zmuszam się do tego, ale ustawiam sobie stoper na 30 minut i mam tę księgowość zrobić w 30 minut. To samo robię, gdy muszę napisać jakiegoś maila i wiem, że coś będzie w stanie mnie rozproszyć. Dlatego ustawiam sobie budzik, który cały czas trzyma mnie w ryzach. Ale pamiętaj, jeżeli dasz sobie na zadanie 10 dni, to będziesz je robił 10 dni, a tak naprawdę zrobisz to ostatniego dnia, w ostatnich 15 minutach. Więc żeby być produktywnym, ustaw budzik lub stoper na 15 minut i po prostu to zrób. To naprawdę działa.

Kartka na rozpraszacze

Kolejna rzecz to kartka. Gdy zaczynam prowadzić webinar, nagrywać kurs lub podcast, nie ma sposobu, żebym cokolwiek mnie rozpraszało. Jednak są sytuacje, w których dochodzi do tych rozproszeń. W takich sytuacjach biorę kartkę papieru, na której zapisuję rozpraszacze, które podpowiada mi mózg. Ta czynność pozwala mi lepiej poznać mój mózg i z nim walczyć. Wypisuję np. Chciałbym wejść na Instagram, żeby coś sprawdzić. Gdy widzę co napisałem, rozumiem, że to są rzeczy totalnie bezproduktywne.

Ciągle prowadzę ze sobą taki dialog wewnętrzny. Ten dialog jest moim narzędziem, bo stosuję to świadomie. Czasami jestem w stanie opierdzielić siebie samego czy rzucić wiązankę do siebie. Często mówię, że trzeba kochać siebie, ale krytycyzm wobec siebie nie wyklucza miłości. Ja to nazywam walnięciem się z liścia w twarz – Mirek, weź się ogarnij i bierz się za robotę. Gdy wypisuję te rzeczy, widzę jak dużo jest elementów, które nigdy mi w życiu nic nie przyniosło, np. sprawdzanie Threadsów, czy Instagrama. Gdy sobie to wszystko wypiszesz, zobaczysz, jak wiele jest tego szumu życiowego, tych chwastów. Jak wiele rzeczy, które chcesz robić, jest nieproduktywnych i niedających w życiu nic, co mogłoby Cię przybliżyć do spełnienia Twoich marzeń i zrealizować to, co zaplanowałeś.

To są śmieci, które zatruwają Twoje życie. Dlatego wypisz je na kartce. Pracujesz, piszesz książkę, ale mózg podpowiada Ci inne rzeczy. Mózg jest totalnie popieprzonym narzędziem. Kolejny raz okazuje się, że narzędzie, które ma pomagać w osiąganiu celów jest największym wrogiem. Po wypisaniu ich na kartce będziesz mieć czarno na białym, co Cię rozprasza i dzięki temu będziesz mógł w łatwy sposób usunąć te rozpraszacze i robić swoje. Zapisuj je od razu jak się pojawią. Miej kartkę zawsze pod ręką. Mózg będzie miał świadomość, że się tym zająłeś.

Spokój w głowie

Trzecia, bardzo ważna rzecz to spokój w głowie. Ale jak zagwarantować sobie ten spokój? Często myślimy, że spokój zagwarantuje pewna odłożona suma pieniędzy na koncie, która da poczucie bezpieczeństwa. Jednak po latach zrozumiałem, że nie ma takiej kwoty. Zawsze myślałem, że po odłożeniu 100 tys., to będzie inne życie i będę niesamowicie spokojny. Gdy odłożyłem te 100 tys., pomyślałem, że lepiej będzie odłożyć 300 tys. Ale to się nigdy nie kończyło. W mózgu nie ma limitów i nie mam dla niego kwoty granicznej, jemu zawsze będzie mało.

Jednak jak już masz pewne zabezpieczenie finansowe, to możesz robić spokojnie wiele rzeczy – możesz spokojnie nagrywać taki podcast jak ja, możesz na spokojnie usiąść i zacząć pisać bloga, który przyciągnie Ci jeszcze więcej klientów i pieniędzy. Ale gdy masz minus na koncie, ledwo wiążesz koniec z końcem, to nie możesz się skupić na strategicznym rozwoju biznesu, na napisaniu książki, na nagraniu tysiąca TikToków. Nie możesz wykonywać swojej codziennej pracy, która buduje Twoje imperium i która spowoduje, że zarobisz jeszcze więcej pieniędzy, bo ciągle martwisz się o ten brak. Gdy żyjesz w deficycie, ciągle się martwisz, np. czy brać kredyt lub raty, żeby pojechać na wakacje i udawać bogacza? Wszyscy gdzieś jeżdżą, więc bierzesz kredyt, żeby pokazać się na Instagramie, że też podróżujesz. A to Cię zapędzą w jeszcze większe problemy.

Dlatego uważam, że lepiej jest odłożyć poduszkę bezpieczeństwa. To pozwala Ci wstać rano i wykonywać te czynności, które będą budowały imperium, markę, nazwisko. Nie martwisz się tym, że nie zarobiłeś dziś pieniędzy. Klient Ci pisze: Jak Pan teraz tego nie zrobi, to rozwiązuję umowę. Ale patrzysz na konto, gdzie masz fajną kwotę i pokazujesz klientowi środkowy palec. Możesz spokojnie nagrać podcast, napisać bloga, czyli rzeczy, które zaplanowałeś, a później zająć się pracą dla klientów. To przyniesie Ci później 100 takich klientów, więc tego możesz po prostu pożegnać.

Dlatego zabezpieczenie finansowe jest bardzo strategiczną zagrywką. Możesz wydawać od razu wszystko, co zarobisz lub możesz stworzyć poduszkę bezpieczeństwa, która Ci da troszeczkę spokoju. Ale poduszka bezpieczeństwa nie może wyprodukować z Ciebie grubego kota, który powie, że skoro ma zabezpieczenie, to nie musi się starać. Poduszka ma Ci dać spokój mentalny, co zapewni Ci wtedy większą produktywność.

Umysł steruje Tobą

Czwarta rzecz to zrozumienie, że umysł Tobą steruje. Dużo czytam o umyśle, strachu, lęku, czyli tych rzeczach, które uważam, że są najważniejsze w prowadzeniu biznesu. Po latach zrozumiałem, że nie jest ważne, to co wiesz, tylko jakim jesteś człowiekiem, jaki masz mental, jak myślisz o rozwiązywaniu problemów.

Od dwóch dni mamy problem z webinarium i nie wiemy co się dzieje, szukamy rozwiązania. Kiedyś wpadłbym w panikę, ale z racji tego, że mam spokój finansowy, traktujemy tę sytuację, jak coś, co kradnie nam pieniądze. Na dobrych webinarach, tak jak się dużo sprzedaje, tak też się dużo traci. Tracimy od dwóch dni z uśmiechem na twarzy setki tysięcy. Podchodzimy do tego ze spokojem, bo uważamy, że jest to sytuacja do rozwiązania i żadna panika czy lęki, nam w tym nie pomogą. Nasz mózg potrzebuje relaksu, więc trzeba to traktować jako sytuację do rozwiązania. Musimy znaleźć opcję B i tego co poszło nie tak (oczywiście piszemy do supportu, wchodzimy na grupę webinarium). Nazywam to sytuacją, która wymaga rozwiązania i będziemy to rozwiązywali.

A jak w tej sytuacji zachowuje się mózg? Kiedyś myślałam, że jest przyjacielem, który ma Cię wspierać w rozwoju. Jednak jego atawistyczna część będzie Ci większość rzeczy w życiu psuła. Ludzie nie są w stanie wykonywać w kółko tych samych prac, a wpływa na to efekt nowości. Mózg jest przyzwyczajony do tego, że jak ma nowe informacje, to przetrwa. W czasach ludzi pierwotnych, gdy zauważyłeś dzikie, niebezpieczne zwierzę, od tego zależało Twoje przetrwanie. Więc jeżeli byłeś osobą czujną, która wyłapywała nowe informacje, przetrwałeś, a Twoje geny poszły dalej. Dlatego nasz mózg lubi nowe informacje, bo ma poczucie, że przetrwa.

W naszym przypadku te nowości to przeglądanie TikToka, zaczynanie nowych biznesów, zaczynanie nowej książki, zaczynanie kursu, zaczynanie nowego szkolenia. Nowe, nowe, nowe. A pieniądze są skończone. Więc mózg nie wspiera Cię w kończeniu. Wspiera Cię w zaczynaniu, rozgrzebywaniu różnych rzeczy, ale nie w kończeniu. Musisz zrozumieć, że mózg bardziej pracuje na przetrwanie niż na to, żebyś odniósł sukces. Przez to będziesz musiał robić wbrew mózgowi. Musisz przestać traktować swój umysł jak coś poważnego. Jeżeli będzie Ci mówił, że się wypaliłeś, masz stany lękowe itd., obserwuj to z boku. Masz swój cel, ale według mózgu tak nie przetrwasz. Więc musisz po prostu wykonać swoje zadanie.

Co z tego, że Twój dzień jest koszmarny? Zrób swoje zadania i ewentualnie wtedy się nad tym zastanawiaj. Czy słuchając tego podcastu zastanawiasz się, czy mam dzisiaj dobry dzień? Może mam jakieś straszne przemyślenia, może coś złego wydarzyło się w moim życiu? Masz to totalnie w dupie. I tak jest z wszystkimi ludźmi. Masz firmę, ktoś Ci coś zleca, to masz to wykonać. Kogo to interesuje, że coś u Ciebie jest nie tak? Oczywiście empatycznie ktoś może Ci powiedzieć, że jest tym przejęty, ale jednocześnie poprosi, żebyś jednak skończył pracę, bo Ci za to płaci.

Tak jest skonstruowany świat – po prostu masz zrobić swoje, pomimo różnych stanów emocjonalnych. Emocje są jedynie pewnymi informacjami, to nie jest coś mega poważnego, na czym masz zakończyć swoje życie. Usłyszałeś, że koleżanka się rozwiodła, ale przecież nie masz na to ani wpływu, ani to Ciebie nie dotyczy. Ale psuje Ci humor, a przez to nie jesteś produktywny, nie osiągasz swoich celów. Dlatego musisz działać trochę jak robot – obserwować swoje emocje, ale robić swoje. Masz listę zadań, które dzisiaj masz wykonać. Najpierw je zrób, a później, jak będziesz miał czas, usiądź w kącie, żeby użalać się nad sobą.

Ludzi to nie obchodzi, więc Twoje emocje i to, co czujesz, nie jest poważne. Nasza chemia emocjonalna to jedna wielka sinusoida. Raz się czujesz świetnie, za godzinę czujesz się przybity. To jest totalnie normalne, dlatego rób swoje. Nie ufaj swojemu mózgowi, rób rzeczy wbrew niemu, a zobaczysz jak daleko zajdziesz.

Szybkie przejście do działania

Piąta rzecz, która u mnie działa to jak najszybsze przejście do działania. Wszystkie myśli, które pojawiają się w naszej głowie to iluzja. Gdy chcesz napisać rozdział książki lub masz pomysł, żeby systematycznie pisać bloga, nagrywać filmy na YouTube, ale podchodzisz do tego emocjonalnie i przez 5 godzin albo 3 dni zastanawiasz się, czy to ktoś obejrzy, czy to Ci coś da, czy temat będzie trafiony. Wtedy będziesz jedynie myślał, a z myślenia nic nie ma. Możesz myśleć 5 godzin czy nagrać film lub pomyśleć przez minutę i po prostu włączyć nagrywanie. Zadaj sobie pytanie, jaki to będzie miało wpływ na Twoją przyszłość. Odpowiedź – w pierwszej opcji stracisz 5 godzin, a w tym czasie możesz zrobić inne rzeczy i być bardziej produktywnym.

Naprawdę nie musisz zaczynać od jakości. Możesz pokonać wszystkich ilością i pracowitością. Czasami przychodzą do mnie na Zoom w Akademii Social Media myśliciele i mówią: Mirku, co o tym myślisz, bo od miesiąca się zastanawiam. Mówię: Już byś tyle w życiu zrobił. Po co myślisz? Najpierw zrób, a później, jak będziesz miał czas, to się będziesz zastanawiał. Musisz to odwrócić. Gdy zaczniesz działać to zobaczysz, że te wszystkie myśli się rozpuszczają.

Przeważnie przed rozpoczęciem działania te myśli są negatywne. Gdy zaczniesz działać, dopiero zauważasz i mówisz sobie, że masz zasoby, jesteś fighterem i że dobrze Ci idzie. Czasami pół godziny przed webinarem, pojawia się u mnie presja, bo to duża kasa. Pojawia się lęk, że coś może pójść nie tak. To znowu psikus mózgu, na który już się trochę uodporniłem, bo gdy włączam webinar, zaczynam od kilku tekstów, które napędzają i mnie, i ludzi. Jestem wtedy już całkowicie innym gościem i robię swoje.

Rozpoczęcie działania daje Ci dostęp do najlepszych zasobów, które masz. Myślenie zamiast działania daje Ci dostęp do najgorszych zasobów, które zniszczyły najwięcej w Twoim życiu – lęki, obawy, myślenie depresyjne, negatywne myśli. Dlatego działanie to Twoja najlepsza opcja.

Bezproduktywne rzeczy dające progres

Szósta rzecz – rzeczy, które według Ciebie psują produktywność, dają niesamowity progres. Rzeczy, na które byś nigdy nie postawił, mogą mieć wpływ pozytywny na to, co osiągasz. To, co może dać Ci totalną zmianę to np. ćwiczenia, treningi, bieganie – ogólnie zajęcie się swoim ciałem. W większości przypadków lepsze wyniki w sferze finansowej zaczynają się od ciała i od energii.

Miałem dzień wcześniej trzy webinary. Po 6 godzinach gadania na Zoomach i webinarach czułem delikatne zmęczenie. Na drugi dzień zaczęła mnie powoli coraz bardziej boleć głowa. Gdy idę na crossfit, wchodzę jak najszybciej, żeby zarezerwować miejsce i już nie mieć wyjścia. Więc zapisałem się, ale siedziałem bezczynnie przez godzinę. Zacząłem myśleć, czy iść na ten trening z tym bólem głowy. Ale zrozumiałem, że to mój męczący mózg. Ostatnio poznałem technikę jednego z mistrzów mentalnych Grovera, w który w przypadku podobnego problemu przed treningiem, gdy nie chciało mu się iść, włączał dyktafon i nagrywał jęczenie swojego mózgu. Potem słuchał z perspektywy, co mówi jego mózg. Więc ja też posłuchałem swojego mózgu, wygadał się, a potem wziąłem torbę i poszedłem na trening. Okazało się, że wszystko mi przeszło. Dodatkowo nabrałem energii, a później zrobiłem webinar petardę. Co prawda po 1,5h mi się zerwał i z tej petardy nic nie było, bo nie doszliśmy nawet do części sprzedażowej, ale takie jest życie.

Więc pamiętaj o tym, że czasami małe rzeczy mogą dużo zmienić. Nawet jeśli mózg będzie Ci dawał tysiące wymówek. Masz w sobie fightera, który powie Ci: Idź na trening. Uruchamiaj swojego fightera, nawet jeśli musisz coś zrobić po 22, a inni będą uważać, że się zajedziesz. Możesz im pokazać środkowy palec. Niech to będzie samobójstwo popełnione w drodze do miliona. Rób swoje i idź do przodu.

Świadomość krótkiego czasu

Siódma rzecz – zawsze myśl o tym, że masz za mało czasu. Jesteś na tym świecie praktycznie sekundę. Człowiek pierwotny żył na świecie już 300 tys. lat temu, jednak ludzie w miarę świadomi, cywilizowani, myśliciele to czasy 2000–4000 lat temu. Pomyśl teraz, ile Ty będziesz żył na tym świecie? Jakie w ogóle masz znaczenie? Czas, który masz, jest totalnie krótki.

Są dostępne do kupienia plakaty, na których odliczasz tygodnie swojego życia. To wielka tabela z kwadracikami, w którym każdy odzwierciedla jeden tydzień życia, gdzie średnio człowiek żyje 75 lat. I sobie wyobraź, że je skreślasz. Z każdym tygodniem jesteś coraz bliżej swojej śmierci. Ta świadomość powoduje, że musisz iść do przodu, bo widzisz jak mało masz czasu.

W moim przypadku pomaga też spojrzenie na sekundnik zegara (możesz to zrobić nawet w telefonie). Każdą z tych sekund można wycisnąć jak cytrynkę albo ją zmarnować. Pomyśl sobie, ile tych sekundy w życiu tracisz. Spójrz na to, jak życie zapieprza. To powinno Cię pobudzić.

Przyjęcie trudnych zadań na klatę

Ósma rzecz – niektóre rzeczy trzeba wziąć na klatę. Kończę nagrywać kurs 1Milion, w którym jest zawarte moje całe 14-letnie doświadczenie dotyczące sprzedawania kursów. Jeżeli chcesz się zapisać na webinary, w których uczę, jak nagrywać kursy, wejdź w link 1milionkurs.pl. Uczę tam, jak założyć taką stronę z kursami, jak to wszystko wrzucić. Gdy przez to przechodziłem, przypomniało mi się, ile rzeczy może przy tym pójść nie tak – prawnych, firmowych, biznesowych czy związanych z fakturami. Ile w tym całym pięknym biznesie będzie takich zagadek?

Gdy ktoś prowadzi jakikolwiek biznes, ma do zrobienia dużo rzeczy, które są nieprzyjemne, którym trzeba poświęcić 2-3 dni w totalnej nudzie, pijąc kawę za kawą, jedząc starą pizzę. Po prostu musi to zrobić. I zawsze musisz sobie zadawać pytanie – czy to jest warte Twojego marzenia? Musisz mieć przed sobą wizualizację tego, po co to robisz. Bo czasami nawet najpiękniejszy biznes ma te momenty, że musisz usiąść i po prostu to przejść.

Musisz też zadać sobie pytanie, czy te 3, 5, 10 godzin albo 7 dni, takiej naprawdę ciężkiej pracy, jest warte tego, żeby później mieć to fantastyczne, ponadprzeciętne życie. Zawsze musisz mieć świadomość, że robisz to po coś. Musisz mieć konkretny cel. I nawet jak teraz jest trudno, to pomyśl, jakie to Ci da fantastyczne profity za jakiś czas.

Zawsze myśl trochę do przodu i pamiętaj, że często trzeba usiąść i to wyklikać. Zadawaj sobie pytanie, jaką masz alternatywę. Możesz zmarnować ten czas na TikToku lub włączyć Netflixa. To będzie przyjemne, ale czy marzysz o byciu milionerem i by mieszkać w Hiszpanii, czy żeby w poniedziałek wrócić na etat i jęczeć tam przez cały tydzień? Dlatego może warto raz w życiu przejść przez te problemy, żeby później mieć to fajne życie.

Długoterminowe myślenie

Dziewiąta rzecz to nauczenie się myślenia w perspektywie 10-20 lat. Często rzeczy, które robię teraz, w tym roku lub za dwa lata, niewiele mi dadzą, ale wiem, co będzie się działo po 10-20 latach. Jeżeli wytrzymasz okresy, kiedy jest słabo, wiesz, że dużo pracujesz i myślisz, że coś Ci się należy, to wiedz, że nic Ci się nie należy. Tak funkcjonuje rzeczywistość – wygrywają najlepsi, często najpiękniejsi, najbardziej przystojni, ci, którzy przez przypadek połączyli jakieś fajne rzeczy, a Ty musisz sobie to wypracować latami. Ale zawsze myśl o tym co będzie za 10-20 lat.

Ostatnio napisała do mnie osoba, która słucha moich podcastów: Mirku, jak sobie radzisz z porażkami? Jak sobie radzisz, z tym że spada sprzedaż na webinarze? Odpowiedziałem: Nie myśl o tym tygodniu, nie myśl o tym miesiącu, nie myśl o tym roku. Możesz spieprzyć wiele webinarów, ale pomyśl o tym, jak pójdziesz do przodu, czegoś się nauczysz, czegoś się dowiesz, bo w którymś momencie połączysz kropki. Znajdziesz sposób, wokół którego chodziłeś 20 lat.

Nagranie 100–200 podcastów – nie zrobisz tego w tydzień. Ale po 2, 3, 5 latach te podcasty zaprocentują. Rób jak mróweczka dzień po dniu i pomyśl, co się będzie działo, jak wytrzymasz. Kim będziesz i jaką będziesz miał markę, gdy pokonasz wszystkich leni, którzy się wycofali, bo pękła im psycha. Kim będziesz i dlaczego będziesz najlepszy? Więc myśl sobie, że dzisiaj jest źle, że ten tydzień był kiepski, a ten rok był średni. Pomyśl, że może nie jesteś jeszcze najlepszy, ale trenujesz, robisz, prowadzisz webinary, nagrywasz, piszesz książki itd.

Jesteś trenerem osobistym? Zobacz, kim będziesz po 20 latach, jak będziesz codziennie robił z kimś trening i jakie osiągniesz efekty. Ale musisz tę markę opakować, bo możesz przez 20 lat być najlepszym trenerem, ale totalnie biednym trenerem, bo nie będziesz łączył bycia najlepszym z budowaniem marki, która mówi: Jestem najlepszy. To są dwie całkowicie różne rzeczy. Musisz to robić jednocześnie. Robić świetne rzeczy i pokazywać ludziom, że jesteś najlepszy. To, co powiedziałeś swojemu klientowi, mówisz teraz na TikToku, w social mediach i ludzie mówią: Kurde, geniusz. Chcę do niego iść na trening!

Świadomość rachunku, który zapłacisz

Dziesiąta rzecz to świadomość rachunku, który zapłacisz. Prawdopodobnie jak wejdziesz w pracę głęboką, czyli skoncentrujesz się przez 8–10 godzin na czymś konkretnym, to zauważysz, że np. jesteś mniej obecny na Instagramie, czy nagrywasz mniej stories. Mózg będzie Ci podpowiadał, że konkurencja odskakuje, bo cały czas się produkują, piszą, komentują, a Ty nagrywasz kurs lub piszesz książkę. Ale oni w tym rozproszeniu na małych rzeczach, nie zrobią tego co Ty zrobisz w pracy głębokiej. Nie zbudują imperium, bo nie będą mieć co sprzedać, bo ciągle są w mikroinformacjach na TikToku, Instagramie. Dlatego musisz zapłacić rachunek za ten dyskomfort i robić swoje.

Wierzę, że te 10 supertipów z mojej praktyki Ci pomoże. Pamiętaj, że możesz zapisać się na 5 darmowych webinarów, podczas których spędzimy ze sobą 10 godzin przez 5 dni. Każdy kończy się certyfikatem, więc zapisz się na 5dnizAI.pl.


Kolejne, ciekawe artykuły

Zostaw komentarz

Twój komentarz

Twoje imię
Adres strony (opcjonalnie)