W 203 odcinku Podcastu Internetowych Sprzedawców opowiem o tym jak wybrać pomysł na biznes. Zainspirowała mnie jedna z osób, która napisała mi: Mirku, mam trudny biznes. Jakbyś go wypromował? Uderzyło mnie to, że ktoś mówi, że ma trudny biznes, czyli pcha kulę górę, a przecież mogłaby mieć biznes, w którym kula sama stacza się ze stoku. I to jest kwestia wyboru, bo to Ty kreujesz swoje życie, to jaką masz firmę i czy jesteś w niej zaharowany.
Zarządzanie stresem i wartość zdrowia
Dzisiaj wziąłem do ręki jedną z książek z mojej biblioteczki. Mam ich tutaj setki – nie wszystkie przeczytane, ale czasem otwieram którąś na losowej stronie i czytam kilka akapitów. Dziś trafiłem na fragment o stresie i zarządzaniu czasem. Opisano tam historię prezesa wielkiego banku w Wielkiej Brytanii, który musiał wziąć miesiąc urlopu, bo z powodu stresu przestał spać. Zastanowiło mnie, czy naprawdę warto być na takim stanowisku, skoro doprowadza ono na skraj wytrzymałości? Co może być ważniejsze niż zdrowie i życie?
Ja miałem to szczęście, że zanim założyłem własną firmę, najpierw czytałem książki. Pracowałem w różnych miejscach, grałem na weselach, żeby zarobić na życie. Dopiero później zrozumiałem, że naprawdę wzbogacę się tylko wtedy, gdy zacznę działać na własny rachunek. Na szczęście uczyłem się od ludzi, którzy pokazali mi, że można prowadzić biznes inaczej. Mogę mieszkać w Hiszpanii, chodzić na plażę i zarabiać miliony, nie niszcząc przy tym zdrowia i życia. To, że inni płacą za swoje biznesy stresem i problemami, nie oznacza, że każdy musi iść tą drogą. Chcę pokazać Ci, że można mieć świetne życie i zarabiać, nie robiąc rzeczy, których nie chcesz. Twój biznes nie musi przypominać ciężkiego etatu, jeśli dobrze to zaplanujesz. Przez lata wypracowałem zasady, którymi kieruję się w biznesie. Są one wynikiem doświadczeń i obserwacji tego, co działa, a co nie. Wypisałem 12 zasad, które pomogą Ci znaleźć drogę do lepszego życia i biznesu.
Wolność jako klucz do sukcesu
Pierwsza ważna zasada to dużo wolności. Mogę wziąć laptopa, internet i pracować, gdziekolwiek jestem. Teraz rozglądam się za Starlinkiem. Podróżujemy po Wyspach Dziewiczych, Tajlandii, Karaibach, więc tam by się przydał. Wolność polega u mnie na tym, że moja firma cały czas działa, a ja mogę mieszkać w Hiszpanii, albo gdzie indziej. Nie ma znaczenia dla mojego biznesu, czy jestem w Hiszpanii, Łukowie, Warszawie, czy Rzeszowie. Jestem wolnym człowiekiem.
Nie mam udziałowców, którzy wymagają ode mnie obecności w biurze. Nikt nie każe mi mieszkać w dużym mieście, mieć samochodu, dojeżdżać do pracy i udawać, że jest fajnie. Gdyby tak miało wyglądać moje życie, wolałbym zostać w pracy w szkole – byłbym wtedy szczęśliwszy niż jako prezes w szklanym biurze. Nie chcę, by moje życie polegało na jeżdżeniu do biura i spędzaniu tam 8-10 godzin. To jest życie solo przedsiębiorcy. Oczywiście, mamy kilku pracowników i usługi, które robią ludzie, których nauczyłem, jak to robić. Ja tego nie robię osobiście, więc to daje mi wolność. Pieniądze są ważne, bo pokazują, czy idę do przodu. Lubię dobrze wyceniać swoją pracę i podnosić ceny, żeby mieć więcej pieniędzy, ale bez wolności, nie dawałoby mi to tyle radości.
Wolność jest dla mnie bardzo ważna. Zastanów się, czy biznes, w który wchodzisz, zabierze ci wolność. Jeśli dopiero zaczynasz, pewnie będziesz musiał chwilowo za to zapłacić. Ale ludzie latami tkwią w biznesach, które zabierają im wolność. Co z tego, że jesteś bogaty, jeśli nie masz wolności? Albo co z tego, że jesteś spłukany i myślisz, że będziesz bogaty, jeśli wolność ci umyka?
Skalowanie biznesu bez zwiększania zasobów
Drugą rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest to, czy można łatwo skalować ilość pieniędzy. W naszej firmie mamy żart, że my skalujemy pieniądze, a inne firmy skalują liczbę pracowników czy wielkość biur. Często widzę, jak firmy – technologiczne, startupy – chwalą się tym, że mają wielkiego kontrahenta, mają salę do garncarstwa czy coraz więcej powierzchni biurowej. My, dla kontrastu, ostatnio zmniejszyliśmy biuro, śmiejąc się, że skalujemy finanse, a nie biurowce.
Dlatego zawsze zadaj sobie pytanie: czy będziesz mógł łatwo wyskalować swój biznes? Weźmy za przykład osobę, która postanawia szyć ręcznie robione torebki. Z mojego doświadczenia wiem, że taka osoba się narobi, ludzie może pochwalą jej pracę, ale większość tego nie kupi. Nigdy nie osiągnie skali, bo jeśli chcesz coś szyć, zawsze znajdzie się ktoś w Chinach, kto zrobi to szybciej i taniej. Skalowanie w takim przypadku oznacza tylko więcej problemów – więcej pracowników, maszyn, wyższe koszty, a to wszystko zabiera wolność i radość z życia.
W takim układzie nie będziesz w stanie podróżować vanem po świecie czy mieszkać w Hiszpanii, bo stworzyłeś sobie złotą klatkę, która prędzej czy później cię przytłoczy. Dlatego zastanów się, czy jesteś w stanie łatwo skalować swój biznes. Skalowanie nie polega na tym, że zapieprzasz coraz więcej. To nie jest skalowanie – to rozrost twojej niewoli. Zamiast tego skaluj gotówkę, a nie ilość bezsensownej pracy.
Zrozumienie swojego biznesu
Trzecie kryterium – czy rozumiem biznes, w który wchodzę. Nigdy nie inwestuję w coś, czego nie rozumiem. Znam ludzi, którzy podejmują decyzje inwestycyjne bez pełnego zrozumienia. Weźmy na przykład trading, zwłaszcza na kryptowalutach. Wiele osób z entuzjazmem opowiada o swoich zyskach, ale ja wiem, że nie wchodzę w coś, czego nie rozumiem. Gdybym chciał to zrobić, musiałbym poświęcić dużo czasu na naukę, a to by mnie rozproszyło. Musiałbym odstawić mój świetnie działający biznes, czyli kursy internetowe i zająć się czymś nowym. A jeśli czegoś się uczę, angażuję się w to na 100%, więc nie widzę powodu, by odchodzić od czegoś, co działa doskonale.
Często słyszę potem od tych samych osób, jak mówią: Mirku, straciłem jedno czy dwa mieszkania, bo nie rozumiałem tego biznesu. Miałeś rację. Dlatego właśnie nie inwestuję w coś, czego nie rozumiem. Gdybym jednak chciał to zrobić, musiałbym najpierw poświęcić czas na zrozumienie. Ale mam tak świetnie działający biznes kursów i sprzedaży wiedzy, że lepszego nie ma. Próbowałem różnych rzeczy, znam wielu klientów z przeróżnymi, często skomplikowanymi biznesami i wiem, że mój jest najlepszy.
Brak spotkań
Kolejną rzeczą, która jest dla mnie kluczowa w prowadzeniu biznesu, jest brak spotkań. W naszej firmie praktycznie się nie spotykamy. Oczywiście, czasem widuję się z moimi pracownikami czy wspólnikami, ale to bardziej dlatego, że dobrze się ze sobą dogadujemy. Można powiedzieć, że tworzymy taki zespół, w którym wszyscy nadajemy na tych samych falach, co przypomina mi czasy, gdy grałem w zespole rockowym. Wtedy robiliśmy razem muzykę i czułem się dobrze w tym towarzystwie. Teraz jest podobnie, więc spotkania nie są koniecznością.
Czasem zdarza mi się pojechać z Hiszpanii do Rzeszowa, do naszej głównej siedziby. To pomaga mi wyłapać pewne pomysły, pobudzić kreatywność i złapać firmowe flow. Ale nie jest to niezbędne, bo nie muszę fizycznie być na miejscu, by wszystko działało. Przestałem uczestniczyć w spotkaniach biznesowych, które według mnie są stratą czasu. Były sytuacje, że ktoś chciał się ze mną osobiście spotkać, bo uważał, że to konieczne dla zamknięcia współpracy. Zawsze wtedy mamy w firmie taki żart, że Mirosław Skwarek się spotka, ale za odpowiednią, niemałą kwotę. Najczęściej reakcją jest zdziwienie: Jak to, przecież to prezes, a wy nie wiecie, kto to jest? I wtedy zaczyna się pompowanie ego. Niektórzy mylą zarabianie pieniędzy z lansowaniem się na spotkaniach.
Z doświadczenia wiem, że spotkania osobiście czy na Zoomie rzadko przynoszą jakiekolwiek rezultaty. Finansowo nic z nich nie wynika, a ja tracę czas na dojazdy i same rozmowy. Dlatego przestałem się spotykać biznesowo. Nawet te 2-4 godziny na dojazd są dla mnie stratą, skoro mogę ten czas poświęcić na coś bardziej produktywnego. Co ciekawe, znam wiele osób, które, mimo że mogłyby prowadzić firmy samodzielnie, wciąż trzymają się idei, że muszą spotykać się z zespołem raz w tygodniu, bo „pańskie oko konia tuczy”. Ja uważam, że takie cykliczne spotkania, na przykład co poniedziałek o 9:00, to tylko strata czasu. W korporacjach może to jest norma, ale ja wolałbym mieć radę pedagogiczną raz w miesiącu niż marnować czas na rozmowy, które w większości przypadków przynoszą jedynie kilka minut konkretnych informacji.
Zarabiamy coraz więcej, skalujemy biznes finansowo, a brak spotkań w żaden sposób tego nie hamuje. To, że ktoś wciąż tkwi w korporacyjnych nawykach, nie oznacza, że każdy musi to robić.
Rzeczy, które są konieczne
Zawsze mam prosty sposób, aby sprawdzić, czy coś jest naprawdę konieczne w moim życiu lub biznesie: po prostu przestaję to robić. Po pół roku lub roku mogę ocenić, czy sytuacja się zmieniła. To przypomina mi przykład Rockefellera, który zlecał swoim pracownikom zmniejszenie ilości kropel cyny w beczkach. Gdy mówili, że nie da się tego zrobić, bo beczka zacznie przeciekać, Rockefeller kazał im spróbować. Okazało się, że po zmniejszeniu o 20 kropel beczka nie cieknie, co pozwoliło zaoszczędzić setki tysięcy dolarów.
Podobnie myślę w kontekście mojego biznesu. Jeśli usuniesz coś, co wydaje się niezbędne, możesz odkryć, że nie wpływa to negatywnie na funkcjonowanie firmy. Od lat marnujesz czas na spotkania, czując się, jakbyś był na etacie. Może warto spróbować dać sobie i swoim pracownikom więcej wolności? To może przynieść lepsze rezultaty i zwiększyć radość z życia. Wielu ludzi wierzy, że wyższe zarobki oznaczają konieczność spłaty długów lub zaangażowania się w coś, co ich obciąża. Jednak w większości przypadków tak nie jest. W moim przypadku nie spotykamy się regularnie. Oczywiście, jeśli pojawia się potrzeba, czasami się spotykamy, ale zwykle nie ma takiej konieczności. Wszystko funkcjonuje sprawnie, a my możemy skupić się na tym, co naprawdę przynosi efekty.
Unikanie dojazdów
Praca zdalna z Hiszpanii daje mi nie tylko elastyczność, ale również ogromną oszczędność czasu, zwłaszcza jeśli chodzi o dojazdy. Nie wyobrażam sobie spędzać połowy swojego życia w samochodzie, bo to po prostu bezproduktywne. Ostatnio policzyłem, że podróż z Łukowa do Rzeszowa zajęła mi dwie i pół godziny w jedną stronę. Po powrocie spędziłem kolejne dwie i pół godziny na drodze. To łącznie pięć godzin, które mogłem wykorzystać na coś znacznie bardziej wartościowego. Te stracone godziny mają wpływ nie tylko na moją produktywność, ale także na zdrowie. W trakcie długich dojazdów trudno zadbać o dietę czy regularny ruch.
Wiele osób prowadzi swoje firmy w sposób chaotyczny, ciągle przebywając w samochodach, na telefonach, wyglądając na zajętych. Jednak, gdy spojrzysz na ich konto w banku, często okazuje się, że sytuacja finansowa jest równie chaotyczna jak ich życie. Zadaj sobie pytanie, czy naprawdę musisz robić te wszystkie rzeczy? Jednym z moich kluczowych kryteriów jest unikanie tracenia czasu w korkach. Każda minuta, którą mogę przeznaczyć na rozwój osobisty, zadbanie o zdrowie lub rozwijanie biznesu, jest dla mnie na wagę złota. Czas to zasób, który najtrudniej odzyskać, więc warto go mądrze inwestować.
Brak biura i fabryki
Kolejnym kryterium, które przyjąłem w swoim podejściu do pracy, jest brak biura i fabryki. Oczywiście, w mojej firmie część pracowników pracuje w biurze, a niektórzy moi wspólnicy preferują to środowisko. Ja jednak zdecydowanie wolę pracować zdalnie, z Hiszpanii, z własnego domu. Może to wynikać z moich wcześniejszych doświadczeń, kiedy to musiałem być na etacie i regularnie stawiać się w określonym miejscu. Ta trauma sprawiła, że teraz cenię sobie wolność pracy w wygodnym dla mnie miejscu.
Choć praca zdalna ma swoje wyzwania, takie jak rozpraszacze w domu, doskonale radzę sobie z tymi przeszkodami. To poczucie wolności i szczęścia, które odczuwam, kiedy mogę zdalnie zarządzać swoim biznesem, jest bezcenne. Przypomniałem sobie sytuację z jednego ze szkoleń, kiedy to po jego zakończeniu wsiadłem do samochodu, by wrócić do domu. Wtedy rozmawiałem z prezesem dużej firmy, który miał mnóstwo obowiązków. Powiedział mi, że nie wraca do domu, bo musi jeszcze popracować na laptopie i wziąć udział w spotkaniu na Zoomie. To zaskakujące, że wiele osób prowadzących swoje firmy wciąż żyje tak, jakby były na etacie.
Zastanawiam się, czy pieniądze, które zarabiają, są warte tej utraty wolności. W końcu, jeśli ich życie niewiele różni się od pracy na etacie, to po co w ogóle prowadzić własny biznes? Zadaję sobie pytanie, dlaczego mielibyśmy rezygnować z przyjemności życia, skoro możemy to połączyć z pracą. Dlatego ja wybrałem swoje zasady: brak biura, brak fabryki. Oczywiście, nie wykluczam, że w przyszłości coś może się zmienić, ale na ten moment cieszę się tym, co mam i nie zamierzam tego zmieniać.
Brak konieczności spotkań z kontrahentami
Kolejnym kryterium, które stosuję, jest unikanie osobistych spotkań z kontrahentami. W branży IT, w której działam, spotkania na jachtach czy przy kieliszku alkoholu, które są popularne w innych branżach, wydają mi się niepotrzebne. Oczywiście, dbam o swoje zdrowie i unikam alkoholu, więc te wszystkie polskie historie o spotkaniach w luksusowych lokalizacjach są dla mnie obce. Słuchałem ostatnio podcastu, w którym jeden z jego autorów opowiadał o chęci spotykania się z przedsiębiorcami, by „wciągnąć ich energię” i budować relacje. Dla mnie takie podejście jest nie tylko nieefektywne, ale i mało profesjonalne. Zamiast angażować się w taką mentalną prostytucję, wolę wykorzystać nowoczesne narzędzia, takie jak reklama na Facebooku czy Google, aby zbudować swoją markę osobistą i pozyskiwać klientów. W dzisiejszych czasach dobrze skonfigurowana reklama i automatyzacja mogą dostarczyć więcej korzyści niż osobiste spotkania.
Nie widzę sensu w budowaniu relacji na zasadzie „networkingu” i zdobywaniu znajomości wśród wpływowych osób, aby później liczyć na ich pomoc czy wsparcie. W mojej filozofii biznesowej nie ma miejsca na udawanie, że znam wszystkich wielkich graczy w branży, żeby czuć się lepiej. Jeśli ktoś chce nasze usługi, kontaktuje się z nami, rozmawia z pracownikami i ustala szczegóły współpracy. Jeśli natomiast ktoś upiera się, że musi osobiście spotkać się ze mną, żeby podjąć decyzję o współpracy, to musi zapłacić za konsultację. To pozwala mi na efektywne zarządzanie czasem i skupienie się na tym, co naprawdę ważne dla rozwoju firmy.
Nie ryzykuj pieniędzy społeczności
Kolejną zasadą, którą kieruję się w swoim biznesie, jest unikanie ryzykowania pieniędzy moich klientów. Oczywiście, w każdej działalności gospodarczej wiąże się to z pewnym ryzykiem, na przykład przy ustawianiu reklam. Jednak do tej pory inwestycje te zawsze się opłacały, więc czuję się komfortowo, podejmując takie decyzje. Niemniej jednak bardzo ważne jest, aby nie angażować finansów swojej społeczności w ryzykowne przedsięwzięcia. Wielu przedsiębiorców popełnia błąd, namawiając swoich followersów do inwestowania w różne projekty, obiecując im wysokie zyski. Moim zdaniem to nieodpowiedzialne. Możesz mieć zaufanie do swojego instynktu, ale nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć, co może pójść nie tak. Dlatego ryzykowanie swoich pieniędzy to jedno, ale nie powinno się ryzykować pieniędzmi innych osób.
Znam wiele historii, w których ludzie polegali na kimś, kto obiecał im świetną inwestycję, a później biznes nie wypalił. I to niekoniecznie była wina osoby, która ich namówiła, ale niestety zaufanie zostało złamane, a pieniądze stracone. Dlatego nigdy nie promuję projektów inwestycyjnych, które nie są moimi własnymi produktami. Dla mnie ważne jest, aby moje relacje z klientami były oparte na zaufaniu i uczciwości. Zauważyłem, że wiele osób, które miały udane kursy czy programy, później wpadło w pułapkę inwestycji, obiecując swoim klientom wysoki zwrot. Niestety, często kończyło się to tylko rozczarowaniem i problemami. Nie zamierzam wchodzić w takie działania, bo mam pełną kontrolę nad swoimi decyzjami. Zamiast ryzykować w niepewnych projektach, wolę skoncentrować się na tym, co potrafię najlepiej – tworzeniu wartościowych produktów i usług, które mogą przynieść realne korzyści moim klientom. Są znacznie łatwiejsze sposoby na zarabianie pieniędzy, które nie wymagają angażowania innych w ryzykowne inwestycje.
Biznes trudny do podrobienia
Kolejnym kryterium, które stosuję w ocenie swojego biznesu, jest jego odporność na podrabianie. To niezwykle istotna kwestia. Jeśli Twój biznes jest łatwy do skopiowania, to prędzej czy później konkurencja zwróci uwagę na Twoje osiągnięcia i spróbuje Cię podrobić. Dlatego kluczowe jest, aby stworzyć coś unikalnego. Jednym z najlepszych sposobów na zabezpieczenie się przed kopiowaniem jest budowanie silnej marki osobistej. Kiedy ludzie kupują Teslę, w dużej mierze robią to z powodu Elona Muska. Choć na rynku dostępnych jest wiele innych samochodów elektrycznych, to powiązanie z osobą Muska sprawia, że Tesla ma unikalną wartość, której trudno dorównać. To właśnie jego osobowość i wizja przyciągają klientów.
Budując swoją markę osobistą, sprawiasz, że Twój biznes staje się trudniejszy do podrobienia. Gdy ludzie zaczynają identyfikować Twoje nazwisko z jakością i innowacyjnością, stajesz się mniej podatny na konkurencję. Dlatego zachęcam wszystkich do pracy nad swoją marką osobistą. To inwestycja, która w dłuższej perspektywie może przynieść wiele korzyści i stworzyć trwałą pozycję na rynku.
Daj ludziom wartość
Przedostatnia rzecz, którą uważam za kluczową w prowadzeniu swojego biznesu, to konieczność wniesienia wartości. Otrzymuję różne propozycje współprac, z których wiele odrzucam. Przykładowo, niedawno zaproponowano mi współpracę związaną z promocją bukmacherki. Dla mnie to nie do pomyślenia. Hazard zniszczył wiele rodzin i nie chcę być częścią czegoś, co niesie za sobą takie konsekwencje. Mój biznes to nie tylko sposób na szybkie zarobienie pieniędzy. Nie miałem zawsze pieniędzy, ale niezależnie od sytuacji finansowej zawsze byłem szczęśliwy, ponieważ żyłem zgodnie ze swoimi wartościami. Uważam, że wszystko, co robię, powinno wnosić wartość, w którą wierzę. Na przykład, kiedy mam spotkanie w Akademii Social Media, przez kilka dni myślę o tym, jak mogę pomóc uczestnikom. Chcę, aby to, co oferuję, przynosiło im realne korzyści.
Wiedza i umiejętności, które przekazuję innym, dają mi poczucie spełnienia. Nawet jeśli na początku nie zarabiałem na tym, zawsze wiedziałem, że moje działania mają znaczenie. Każdy podcast, który nagrywam, ma na celu dostarczenie słuchaczom wartościowych informacji, które mogą pozytywnie wpłynąć na ich życie. To właśnie to poczucie wniesienia wartości do życia innych sprawia, że czuję się szczęśliwy i spełniony w moim biznesie. Dlatego zachęcam do tworzenia rzeczy, które mają sens i przynoszą realną wartość.
Test spoglądania na zegarek
Jednym z kryteriów, które stosuję w ocenie swojego biznesu, jest tzw. test spoglądania na zegarek. Pamiętam, jak kilka lat temu miałem współpracę z firmą szkoleniową. Jeździłem do nich, aby szkolić pracowników, co wiązało się z dużymi pieniędzmi. Dałem im cenę zaporową, a właściciel, ku mojemu zaskoczeniu, zgodził się na nią. Rozpocząłem szkolenie, ale szybko zorientowałem się, że sytuacja przypominała mi szkołę. Uczestnicy byli znużeni, często spoglądali na zegarki, nie przykładając uwagi do tego, co mówiłem. To był moment, w którym zrozumiałem, że muszę się z tej sytuacji wymiksować.
Kiedy podczas pracy zaczynasz spoglądać na zegarek, bo czas dłuży się w nieskończoność, to jest jasny sygnał, że coś jest nie tak. Oczywiście są momenty, kiedy wypełniasz dokumenty czy zajmujesz się księgowością, co nie zawsze jest ekscytujące i wtedy też możesz zerknąć na zegarek. Ważne jest jednak, abyś nie pozwolił, by te przyziemne obowiązki zdominowały Twoje życie zawodowe. Szukaj w swoim biznesie rzeczy, które ładują Twoje baterie. Oczywiście czasem trzeba wykonać obowiązki, które nie są zbyt emocjonujące, ale nie bój się delegować tych zadań. Jeżeli coś Cię męczy i sprawia, że spoglądasz na zegarek, lepiej znaleźć kogoś, kto może się tym zająć. Praca, która Cię wypala, nigdy nie przyniesie Ci satysfakcji ani sukcesów. Działaj z pasją i otaczaj się zadaniami, które dodają Ci energii, a nie odbierają ją.
Podsumowanie
Wierzę, że te 12 kryteriów, które przedstawiłem, może być dla Ciebie pomocnych, nawet jeśli niektóre z nich mogą wydawać się obrazoburcze. Każdy z nas ma swoją unikalną definicję szczęścia, a także wizję życia i biznesu, które chce prowadzić. Dlatego tak ważne jest, aby samodzielnie zdefiniować, co dla Ciebie oznacza sukces i spełnienie.
Opowiedziałem Ci o moich kryteriach, bo chciałbym, abyś miała możliwość zastanowienia się nad nimi i być może skorzystania z nich w swoich decyzjach. Może nie zgodzisz się ze wszystkim, co mówię, ale jestem przekonany, że te zasady mogą pomóc Ci znaleźć właściwy kierunek w Twoim życiu i karierze. Jeśli masz jakiekolwiek pytania lub chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami, śmiało napisz do mnie na Instagramie, Mirosław Skwarek. Chętnie porozmawiam i wymienię się z Tobą doświadczeniami.